"To wyraźny krok wstecz". Takimi słowami Xavi Hernández określił pierwszą porażkę FC Barcelony w Lidze Mistrzów w czwartym meczu fazy grupowej przeciwko Szachtarowi w Hamburgu. Trener FC Barcelony, wyraźnie rozczarowany, przyznał, że jego zespół jest "w złym momencie" i wyznaczył sobie za zadanie postawienie drużyny na nogi.
"To był mecz, w którym było więcej odwagi niż rozumu, nic nie poszło zgodnie z planem. Te rozgrywki wymagają najwyższego poziomu, a my go nie pokazaliśmy", powiedział trener. "Nie rozumieliśmy, czego wymaga mecz, traciliśmy dużo piłek, nie atakowaliśmy dobrze, nie broniliśmy dobrze tego dośrodkowania, a błędy są kosztowne", ocenił i dodał: "W drugiej połowie poprawiliśmy się, było dobrze, ale niewystarczająco. Szkoda, bo chcieliśmy awansować do 1/8, ale tak się nie stało".
Trener przyznał, że Barça znajduje się w dołku: "Nie mamy nic przeciwko przyznaniu się do tego, musimy być samokrytyczni i uczciwi, porażka jest zasłużona". Dodał: "Patrząc pozytywnie, nic nie straciliśmy, ale rozegraliśmy jeden z najgorszych meczów".
"Graliśmy źle zarówno w ataku, jak i obronie, w naszej czujności czy pressingu po stracie. To są szczegóły, które zbierają swoje żniwo". Zaznaczył jednak, że problem tkwi "bardziej w psychice niż w grze".
"Teraz musimy kontrolować te szczegóły. Robiliśmy to. Musimy odzyskać zawodników, sprawić, by czuli się komfortowo. To moje zadanie jako trenera", powiedział Xavi, który przyznał, że najbardziej martwi go to,
żeby zawodnicy nie stracili pewności siebie: "Rozegraliśmy kilka dobrych meczów. Wpadliśmy w piłkarski dołek, musimy się zresetować i iść naprzód, aby odzyskać radość z gry".
W jaki sposób? "Pokazując charakter, dumę, szacunek do samego siebie... Zawodnicy i ja. To coś, co dzieje się w trakcie sezonu, kiedy nie jesteś w najlepszej formie. A teraz nadszedł czas, aby ponownie się odnaleźć, postawić drużynę na nogi psychicznie. Podsumować wszystko, uspokoić drużynę i myśleć o niedzieli. Wszystko zależy od nas. Spróbujemy ponownie w następnym meczu z Porto".