Xavi wziął udział w konferencji prasowej przed meczem Ligi Mistrzów z FC Porto. To ważne spotkanie dla Barcelony, ponieważ może ona zapewnić sobie miejsce w 1/8 finału.
Jak podchodzi Pan do jutrzejszego meczu z Porto?
Nie możemy się go doczekać. Potrzebujemy naszych kibiców. Miejmy nadzieję, że będziemy mieli magiczną noc.
Czy drużyna rozumie wasz plan gry?
Sprawy nie układają się po naszej myśli. Na Vallecas zagraliśmy dobry mecz. W drugiej połowie byliśmy bardziej agresywni. Brakuje nam ciągłości w grze, musimy grać więcej minut jak w drugiej połowie. Zawodnicy czują się komfortowo z planem, a drużyna jest zjednoczona. Z tym nie ma żadnych problemów.
Czy czuje Pan wsparcie ze strony klubu?
Codziennie rozmawiam z prezydentem i Deco. Wierzą w projekt i sztab trenerski. Jest zaufanie.
Czy jutrzejsza mentalność nie podlega negocjacjom?
Musimy wychodzić na mecze od pierwszej minuty, reagujemy tylko w sytuacjach awaryjnych. Musimy być samokrytyczni. Zespół czuje się komfortowo z systemem. Jutro może być punktem zwrotnym dla drużyny. Osiągnęlibyśmy cel sezonu. Musimy do tego dążyć.
Czy czuje się Pan silny?
Nie udało nam się naciskać wysoko, naciskać po stratach. Mocno wierzę, że wrócimy do dobrej gry i osiągania wyników. Zrobiliśmy to i zrobimy to ponownie.
Czy zdaje Pan sobie sprawę, że wkracza w dwa bardzo decydujące tygodnie?
Mówicie mi to na każdej konferencji prasowej. Wyniki zadecydują o przyszłości sezonu. Za miesiąc, gdy nadejdzie Superpuchar, powiesz mi to samo. Dla mnie to niczego nie zmienia. Stawka jest wysoka, owszem. Jutrzejszy mecz jest kluczowy.
Czy bez błędów sędziowskich bylibyście spokojniejsi, jeśli chodzi o mecze?
To oczywiste, że bylibyśmy dużo spokojniejsi. Mieliśmy pecha, ale to nie jest wymówka. Musimy grać lepiej, ale to prawda, że niektóre błędy sędziowskie nam zaszkodziły.
Nie jest Pan zmęczony krytyką?
Czuję się dobrze, jestem pełen energii, bardziej pozytywny niż kiedykolwiek. To ja prowadzę drużynę i bardzo wierzę w zawodników. Mam ślepą wiarę w nich i w pracę całego sztabu trenerskiego. Zawsze pojawia się krytyka. To przypomnienie tego, czego doświadczyłem jako piłkarz. To niczego nie zmienia.
Czy trener czuje się czasem osamotniony?
Nie. Mam zaufanie prezydenta, Deco, moich zawodników, sztabu trenerskiego. Jestem pewien, że w końcu wszystko się ułoży. W zeszłym roku też mieliśmy problemy, a ostatecznie wszystko się ułożyło. Szatnia to zespół.
Dlaczego źle zaczynacie mecze?
Musimy wiedzieć, że musimy być bardziej skupieni i skoncentrowani. Sprezentowaliśmy wiele rzeczy. Zdobyliśmy mniej punktów w La Lidze, a w Lidze Mistrzów mamy się lepiej. Musimy oddawać mniej i poprawić się.
Dlaczego musimy wierzyć, że drużyna może odwrócić sytuację?
Ci sami zawodnicy grali bardzo dobrze w zeszłym roku. W tym roku również. Rozegraliśmy dobre mecze i musimy wierzyć, że gra wróci. I musimy to zrobić jutro. Dla nas to finał.
Czy Porto jest bardzo silnym przeciwnikiem?
Porto to bardzo ciężko pracująca drużyna. Bardzo dobrze wiedzą, co muszą zrobić. To przeciwnik na wysokim poziomie. W Porto cierpieliśmy i wiele rzeczy przytrafiło nam się w końcówce. Zdominowali nas. To bardzo silny przeciwnik.
Jak się czuje ter Stegen?
Marc będzie jutro testowany. Chce sprawdzić, czy będzie w 100% gotowy na mecz.
Czy ważne jest, aby kibice jutro nie zawiedli?
Wsparcie kibiców będzie dla nas kluczowe. Musimy pamiętać, że stawka jest wysoka.
Dlaczego nie wszystko idzie dobrze?
Jestem bardzo krytyczny wobec zawodników. Musimy wiele od siebie wymagać. Musimy odzyskać grę pozycyjną, nasz pressing po stracie, zwycięską mentalność. Obniżyliśmy poziom, musimy być pokorni i ciężej pracować. Musimy być bardziej zwarci.
Czy zdjęcie Laporty z Rafą Márquezem to jakiś znak?
To znak, że jesteśmy zjednoczeni. Z nami też przychodzi się zobaczyć. Jeśli chcesz, pokażę ci zdjęcie. Wspiera również drużynę kobiet i inne sekcje. Nie widzę problemu.
Czy w ataku brakuje większego wprowadzania chaosu w szeragach przeciwnika?
Mamy wystarczający skład, by rywalizować. Mamy Raphinhę, Lamine, João, Ferrana... Mamy dużo jakości. Jesteśmy drużyną w Hiszpanii, która generuje najwięcej okazji. Kluczowe jest, aby wyjść na prowadzenie na tablicy wyników. Jeśli nam się to nie udaje, nie czujemy się tak komfortowo. To podkopuje pewność siebie. Przeciwnik ma przewagę i jest to bardziej skomplikowane. Musimy się szlifować i poprawiać.
Laporta właśnie powiedział, że zwierają z Panem szeregi.
Jest dużo wiary w ten projekt. Wszyscy staramy się, aby wszystko poszło dobrze. Czuję wsparcie prezydenta i całego klubu.
Czy teraz ciąży na Panu większa presja?
Najtrudniejszą rzeczą w sporcie jest wygrywanie po tym, jak już się wygrało. Podziwiam sportowców, którzy czują ten pociąg, aby nadal wygrywać. Musimy być konkurencyjnymi bestiami. Ostatnio zareagowaliśmy dopiero, gdy przegrywaliśmy 1:0. Jutro musimy dać z siebie wszystko.
Czy brak zwycięstwa oznacza, że Barça jest w kryzysie?
Tutaj zawsze mówi się o kryzysie, jeśli się nie wygrywa. Zawsze trzeba wygrywać. Taki jest wymóg. Zawsze jest krytyka, to normalne, jest akceptowana, aby się poprawić, być bardziej zdecydowanym, mieć bardziej pozytywną i zwycięską mentalność. Barça to maksymalne wymagania.