Xavi pojawił się na konferencji prasowej przed meczem z Valencią na Mestalla.
Czy mecz na Mestalla jest finałem?
Dla nas tak, ponieważ potrzebujemy punktów. Nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być w La Lidze. Porażka z Gironą miała na nas wpływ. Valencia ma młodych zawodników i będzie ciężko. Obniżyli swój poziom, ale na Mestalla zawsze naciskają. Baraja wykonuje świetną robotę.
Czy rozważał Pan odejście?
Nie, nie, w każdym razie pod koniec sezonu następuje reset. Ale jestem pozytywnie nastawiony i podekscytowany. Możemy mieć świetny sezon. Wierzę w projekt, w zawodników. Mam bardzo dobre relacje z Deco, prezydentem. Pracujemy bardzo dobrze od dwóch lat. Jesteśmy w połowie drogi do stworzenia wielkiej Barçy. Jestem zaskoczony, że na pierwszym zakręcie ludzie wysiadają. Musimy być zjednoczeni, kibice, zarząd, piłkarze. Widzę w mediach, że tak nie jest. Trzeba wierzyć w zawodników, w projekt. Dzwonki alarmowe dzwonią tutaj zawsze, gdy sprawy nie idą dobrze. Wszystko jest w grze. W zeszłym sezonie było gorzej, a ostatecznie zaliczyliśmy świetny sezon. Musimy być pozytywnie nastawieni.
Czy zawodnicy są zaangażowani w ten pomysł?
Nie mam co do tego wątpliwości. Gdyby tak nie było, odszedłbym. Ludzie wierzą i jesteśmy zjednoczeni od wewnątrz. Musimy się poprawiać i pracować.
Czy czuje się Pan osamotniony?
Nie czuję się sam. Mam sztab, który jest nadzwyczajny. Mam brata i przyjaciół. Nie czuję się sam, wręcz przeciwnie, czuję wsparcie. Prezydent nigdy mnie nie zawiódł. Musimy być pozytywnie nastawieni, ponieważ widzimy, że nie ma wsparcia z zewnątrz. Dlaczego nie możemy myśleć, że sezon zakończy się dobrze. Pięć miesięcy temu byliśmy na mistrzowskiej fecie. My, Barceloniści, powinniśmy zjednoczyć się bardziej niż
kiedykolwiek.
Czy w tej chwili cierpi Pan bardziej jako trener niż jako zawodnik?
Lubię ciągnąć wózek. Nie mam problemów, krytyka jest mile widziana, pomaga znaleźć rozwiązania. Nikt mnie nie powstrzyma. Nie chcę zawieść, szczególnie nie w klubie mojego życia.
Kto wysiada na pierwszym zakręcie?
Środowisko. Culés muszą być bardziej pozytywni. Nie możemy wysiadać przy pierwszym zakręcie. Ci gracze są mistrzami ligi, zasługujemy na szacunek.
Czy zauważył Pan brak sympatii?
Kibice są z drużyną, są wspaniali. Drużyna biega, pracuje. Porażka, która nam ciąży, to ta z Gironą i Realem, ale jest czas na odrobienie tego. To, co się mówi, to jakaś nierealność. Musimy zaufać temu sztabowi i tym zawodnikom. Musimy wierzyć w ten projekt.
Czy drużyna sięgnęła już dna?
Ten tydzień nam pomoże. Z pewnością to, co się stało, jest dla nas dobre. Wiemy, że nie wszystko robimy dobrze i musimy dalej pracować. Jeśli na koniec sezonu nic nie wygramy, trener prawdopodobnie będzie musiał odejść.
Czy było się wobec Pana niesprawiedliwym?
Myślę, że ta historia jest opowiadana w nierealny sposób. Jest w niej za dużo napięcia. Możemy wygrać cztery tytuły, taka jest rzeczywistość. Moja rzeczywistość.
Czy jest ktoś, kto nie chce, żeby się Panu powiodło?
Nie wiem, co odpowiedzieć. To, co się mówi, nie jest rzeczywistością. Wszystko jest w grze. Moja rzeczywistość jest taka, że wszystko jest jeszcze do wygrania.
Czy szatnia jest samokrytyczna?
Musimy wymagać od siebie więcej. Przede wszystkim ja muszę wymagać od siebie. Trzy mecze temu zagraliśmy świetny mecz przeciwko Atlético. Brakuje nam konsekwencji i ciągłości. Zrobiliśmy to i możemy zrobić to ponownie. Musimy mieć wymagania Barçy.
Jakie mechanizmy ma sztab na poziomie mentalnym, aby poprawić sytuację?
Wykonujemy czynności poza piłką nożną, wychodzimy na kolację. Dobrze jest spotykać się poza pracą. Ze sztabem jesteśmy przyjaciółmi, wychodzimy z partnerkami...
Widział Pan Echeverriego, o którym w Argentynie mówi się, że Barça go śledzi?
To talent. To piłkarz, który robi różnicę, ale za to odpowiada dział skautingu.
Czy chcą was zniszczyć z zewnątrz?
Staram się niewiele czytać, ale wysyłają mi wiadomości, jakby zmarł mój ojciec lub moja matka. Przy okazji, nikt z was nie pogratulował mi zakwalifikowania się do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Miesiąc temu mówiliście mi, czy będę Fergusonem Barçy, a teraz jestem na ulicy. Klub potrzebuje stabilności. Wszystkie projekty, gdy pojawiają się zakręty, potrzebują stabilności. Jesteśmy panującymi mistrzami La Ligi i Superpucharu. Jeśli popadniemy w głęboką depresję przy pierwszym wyboju na drodze, nie ruszymy z miejsca. Jeśli zremisujemy w Walencji, nadal będziemy wierzyć w ten projekt. Klub potrzebuje stabilności, zwłaszcza w erze po Messim i w sytuacji finansowej, w jakiej się znajdujemy.
