W piątej edycji Superpucharu Hiszpanii w formie miniturnieju w Arabii Saudyjskiej po raz pierwszy w finale imprezy zagrają ze sobą aktualny mistrz kraju z ostatnim zdobywcą Pucharu Króla. Będzie to jednocześnie 256. oficjalne El Clasico, drugie w tym sezonie, siedemaste w historii zmagań o Superpuchar. Barca powalczy o pierwsze trofeum w tym sezonie w niedzielę o 20:00.
To 10. Klasyk Xaviego Hernandeza w roli trenera FC Barcelony. Cztery wygrał, cztery przegrał, raz zremisował. Były bolesne porażki, jak ta w Copa del Rey na Camp Nou, ale było też m.in. wspaniałe zwycięstwo w zeszłorocznym finale Superpucharu. Jak będzie tym razem? Faworytem na pewno jest Real, podopieczni Ancelottiego w ostatnich 20 meczach mają oszałamiający bilans 17-3-0 i to pomimo problemów z kontuzjami. Courtois, Alaba, Militao i Lucas Vazquez na pewno nie zagrają w niedzielny wieczór. W bramce stanie Kepa lub Łunin - ich rywalizacja jest nadspodziewanie wyrównana i trener Realu rotuje na tej pozycji. W obronie powinniśmy zobaczyć Carvajala, Rudigera, Nacho oraz Mendy'ego. Największą niewiadomą jest środek pola, gdzie do gry pali się 4-5 piłkarzy: Valverde, Kroos, Modrić, Tchouchameni... przed nimi na pewno zobaczymy Bellinghama, a w ataku pewniakami wydają się być Vinicius i Rodrygo, choć Joselu swoim golem przeciwko Atletico "otworzył debatę".
Barca jest jeszcze bardziej osłabiona. Ter Stegen, Gavi, Marcos Alonso, Inigo Martinez, a teraz jeszcze Raphinha - ich na pewno nie zobaczymy w kadrze. Z zespołem nie trenował też Cancelo, który maksymalnie zasiądzie na ławce rezerwowych. W bramce zagra oczywiście Inaki Pena. W obronie pewniakami w obecnej sytuacji są Kounde, Araujo, Christensen oraz Balde. W środku pola spekuluje się o grze czwórką Sergi Roberto - Pedri - de Jong - Gundogan. W takim układzie Lewandowski z Felixem mieliby utworzyć dwuosobowy atak.
Carlo Ancelotti niedawno przedłużył kontrakt i wynik niedzielnego starcia nie ma żadnego znaczenia dla jego pozycji w Madrycie. Co innego w przypadku Xaviego, który ewentualnym zwycięstwem kupi sobie dużo spokoju (przynajmniej do dwumeczu z Napoli...). Jeśli przegra minimalnie, tak jak w ostatnim Klasyku ligowym, to biorąc pod uwagę plagę kontuzji czy formę Lewandowskiego ciężko mieć wielkie pretensje, ale jakiś blamaż mógłby wstrząsnąć Barceloną. Przed nami mecz, który z pewnością jest wielką niewiadomą - ile to już razy w ostatnich latach wynik starcia Barcelony z Realem nie odzwierciedlał formy obu drużyn w danym okresie. "Królewscy" mają za sobą dogrywkę z Atletico i już w przyszły czwartek ponownie zmierzą się z Rojiblancos, tym razem w Pucharze Króla. Barcelona to hegemon Superpucharu Hiszpanii, wygranego przez Dumę Katalonii aż czternastokrotnie. Real jednak ma dwanaście trofeów i zwykł nie przegrywać finałów, choć rok temu ta zasada się nie sprawdziła. Co wydarzy się w Rijadzie w niedzielny wieczór?
Real Madryt - FC Barcelona, 14.01.2024 godz.20:00
Sędziuje: Juan Martínez Munuera