Chociaż Robert Lewandowski nadal demonstruje swój instynkt strzelecki z niesamowitym początkiem sezonu - cztery gole w sześciu meczach La Ligi i Ligi Mistrzów - FC Barcelona nie może zignorować jednego faktu: Polak ma już 36 lat, a jego kontrakt wygasa 30 czerwca 2026 roku. Mając jeszcze tylko jeden sezon związany z klubem i to pod warunkiem rozegrania minimum 55% meczów, Barça zaczyna spoglądać w przyszłość w poszukiwaniu kolejnej wielkiej „9”.
Mimo że Lewandowski pozostaje kluczowym zawodnikiem, upływ czasu jest bezlitosny, a zarząd Blaugrany już teraz przeczesuje rynek w poszukiwaniu zastępcy, który zapewni bramki na nadchodzące lata. W tym scenariuszu trzy nazwiska zaczynają zyskiwać na znaczeniu w biurach Camp Nou, każde o innym profilu, ale mające coś wspólnego: potencjał do zdominowania pola karnego w europejskiej piłce. Jednak realia ekonomiczne klubu i niedobór wielkich gwiazd w tej dziedzinie sprawiają, że trzy najpopularniejsze nazwiska są bardziej marzeniem niż rzeczywistością.
Najjaśniej świeci nazwisko Erlinga Haalanda, Norwega z Manchesteru City. W wieku 24 lat Haaland wciąż jest najbardziej pożądanym napastnikiem na kontynencie i marzeniem wszystkich wielkich klubów. Jego umowa z Manchesterem City obowiązuje do 2027 roku, a jego pensja w wysokości ponad 20 milionów funtów stawia go na drugim miejscu w City po Kevinie de Bruyne. Jest jednym z najlepiej opłacanych w Europie.
Jego odejście z The Citizens uzależnione jest jednak od kilku czynników, w tym ewentualnej kary, jaką City mogłoby otrzymać ze strony Premier League za naruszenia finansowe, co mogłoby doprowadzić do spadku klubu z ligi. Biorąc pod uwagę tę sytuację, Barça nie byłaby jedynym zespołem zainteresowanym pozyskaniem usług Norwega, który miałby kolejkę do wyboru spośród drużyn zdolnych do opłacenia jego transferu z City. W przypadku sankcji kwota jest obecnie nieznana i różniłaby się od obecnych 175 milionów.
Viktor Gyökeres, szwedzki napastnik, który błyszczy w Sportingu Lizbona, również znajduje się na liście. Ma za sobą rewelacyjny początek sezonu w Portugalii z dziewięcioma bramkami w siedmiu meczach, a jego występy nie pozostały niezauważone w stolicy Katalonii, ale także w Anglii, gdzie kilka klubów Premier League już pytało o sytuację 26-letniego napastnika, który w tym sezonie wkracza na swój najlepszy poziom sportowy.
Według portugalskiej prasy mówi się o kwocie rzędu 100 milionów euro, ale Barça ma go na oku, podobnie jak Arsenal, Tottenham, Liverpool i Chelsea w Anglii. PSG, z Luisem Camposem na czele, również weźmie udział w wyścigu o Szweda, jeśli ten pojawi się na rynku.
Wreszcie, kolejnym nazwiskiem, które nie pozostaje niezauważone, jest Benjamin Šeško, młody zawodnik RB Lipsk. W wieku 21 lat Słoweniec odrzucił już oferty od takich gigantów jak Arsenal, aby kontynuować swój rozwój w Bundeslidze, z kontraktem do czerwca 2029 roku, który odnowił tego lata, ale z myślą o bliskim odejściu, jak zrobił już Dani Olmo.
W Lipsku udowodnił, że ma zadatki na wschodzącą gwiazdę. Jego młodość i możliwość rozwoju sprawiają, że jest jedną z najbardziej atrakcyjnych opcji na przyszłość, a także własnością klubu, z którym Barça ma dobre relacje. Jego klauzula wynosiłaby około 65 milionów euro, co jest kwotą bardziej przystępną niż transfery Haalanda i Gyökeresa.