Marc Casadó, pewny siebie niczym weteran seniorskiej reprezentacji narodowej, był jednym z pierwszych, którzy po treningu w środę rano udali się do strefy prasowej, aby wziąć udział w „dniu dla mediów” zorganizowanym przez RFEF przed meczami z Danią i Szwajcarią w Lidze Narodów. „Co za niesamowity pomocnik” lub "Wow, jak dobrze mówi", zgodzili się koledzy z madryckiej prasy, z tą zdrową zazdrością (lub nie), aby zobaczyć, jak FC Barcelona wciąż wydobywa talenty - także po to, by zasilić La Roja - a Real, z drugiej strony, nie wnosi żadnego gracza do drużyny narodowej. A Marc, jak zawsze robi też Álvaro Morata, przekonał ich do siebie, pozdrawiając wszystkich grzecznie, gdy przechodzili obok, przed rozmową z Mundo Deportivo. Ma zadatki na kapitana, zawsze nim był. Jest dojrzały i bardzo świadomy tego, ile kosztowało go dotarcie tutaj. I chce tu zostać.
Cztery miesiące temu płakałeś w Cordobie po przegranej w play-offach o awans z Barçą Atlètic, a teraz jesteś z seniorską reprezentacją narodową.
To było kilka dobrych miesięcy. Prawda jest taka, że jestem bardzo szczęśliwy. Zarówno moja rodzina, przyjaciele i znajomi, jak i ja sam. Teraz trzeba jak najlepiej wykorzystać tę szansę.
Ostatnio młodzi Barcelony dostają się do pierwszej drużyny, a potem trafiają do reprezentacji. To wiele mówi o tobie, ale także o przygotowaniu, z jakim przychodzisz.
Szkółka Barçy wykonuje bardzo dobrą robotę, myślę, że szkolą zawodników we właściwy sposób. Potem widać, że kiedy trafiają do pierwszej drużyny, ludzie reagują bardzo dobrze.
Wydaje się, że teraz dociera się tam bardzo szybko, ale wszystko ma swój proces. Doświadczyłeś tego z Xavim, który powołał cię na ponad 40 meczów, ale prawie nie grałeś.
Wydaje się, że w wieku 17 lub 18 lat musisz zadebiutować, ale mój proces był wolniejszy, stopniowo wypalając etapy, co pomogło mi również lepiej przygotować się do debiutu.
Jest to dobry przykład cierpliwości w czasach natychmiastowości. Wszystko musi dziać się teraz, szybko. Od Cadete proszą o awans do Juvenil A. Marc Casadó spełnił każdy krok: Juvenil B, Juvenil A, Barça Atlètic, pierwsza drużyna bez gry... Cierpliwość i odporność.
Wszystkie te etapy pomogły mi być teraz lepiej przygotowanym. I zawsze chciałem być w Barcelonie. Klub zdecydował, że etapy dla mnie były lepsze w ten sposób, a ewolucja przebiegła dobrze, dzięki czemu teraz mogę pokazać dobry poziom.
Może postawię cię w pierwszej trudnej sytuacji, ale teraz wszyscy chcą powiesić sobie za ciebie medal. Xavi, ponieważ u niego zadebiutowałeś; Deco, ponieważ postawił na twoje przedłużenie umowy i zaoferował cię pierwszej drużynie z rolą Sergio Roberto i Flick za występy, które notujesz. Kto jest kluczową postacią dla ciebie, abyś był tu, gdzie jesteś dzisiaj?
W tym procesie jest wiele osób, które pomagają ci dodawać małe rzeczy, aby być teraz gotowym i starałem się brać pozytywne rzeczy od wszystkich. Myślę, że ludzie wokół mnie również bardzo pomogli mi osiągnąć to, co osiągam teraz.
Kogo masz na myśli?
Rodzina, trenerzy, nauczyciele z La Masii, przyjaciele, na przykład agent. Wielu ludzi, którzy byli przy mnie, wspierając mnie w trudnych chwilach. A w dobrych chwilach pomagali mi się nie rozluźniać i wciąż się poprawiać.
Czy kiedykolwiek myślałeś o odejściu z Barçy?
Nie dlatego, że chciałem, nie. To prawda, że były chwile, kiedy mówiłem: „Jeśli nie będę tu grał, muszę poszukać innej opcji”, ale zawsze chciałem grać dla Barçy, nosić tę koszulkę i miejmy nadzieję, że przejdę do historii tego klubu.
W którym momencie nastąpił "klik" i powiedziałeś: „Teraz mogę odnieść sukces w Barcelonie”?
W tym presezonie z Flickiem był "klik". Odnowiłem kontrakt, ponieważ powiedziano mi, że Flick chce mnie w składzie, chciał mnie zobaczyć, ale prawdą jest, że wcześniejszym pomysłem było również odnowienie kontraktu, ponieważ zawsze chciałem być łączony z Barçą. Pomysł był taki, aby odejść na wypożyczenie, ale rozmawiali z Flickiem i powiedzieli, że chce mnie zobaczyć w okresie przedsezonowym i że teoretycznie na mnie liczy.
Jak wyglądał presezon?
Byłem podekscytowany, aby pokazać trenerowi, że mogę być w kadrze pierwszej drużyny i tak się stało.
Mam wrażenie, że jedną z twoich zalet jest siła mentalna.
Ludzie wokół mnie bardzo mi pomogli, ponieważ jestem bardzo ambitną osobą i czasami może to być złe. Denerwujesz się, gdy widzisz, że nie dostajesz szansy. Moi najbliżsi bardzo mi pomagają, starając się uspokoić, szukając profesjonalistów do pracy nad tym i myślę, że to było dla mnie bardzo dobre.
Czy pracujesz z psychologiem sportowym? Jak ci to pomogło?
Tak, pomogło mi to szczególnie na początku, kiedy zobaczyłem, że nie dostaję możliwości, których chciałem, a myślałem, że pracuję najlepiej jak potrafię. To mnie bardzo frustrowało. W mojej głowie mówiłem, że jeśli nie dostaję szansy, to dlatego, że tak naprawdę nie daję z siebie wszystkiego. Frustrowała mnie świadomość, że daję z siebie wszystko, ale jednocześnie myśl, że mógłbym dać z siebie więcej, by spróbować coś ugrać. Praca z profesjonalistami pomogła mi się uspokoić, bo czasem nie wszystko zależy od ciebie. Możesz dawać z siebie wszystko, a trener ci nie ufa, nie wystawia cię. Wtedy musisz być spokojny i robić to samo.
Czy był taki okres frustracji w zeszłym roku, kiedy zostałeś powołany do pierwszej drużyny, ale nie grałeś?
Dokładnie, na początku sezonu miałem skomplikowany moment, w którym byłem dość sfrustrowany, ale ludzie wokół mnie pomogli mi znaleźć rozwiązania, które mi pomogły.
Ale z drugiej strony, Márquez miał do ciebie duże zaufanie.
Tak, wracałem do drużyny rezerw, a Márquez miał do mnie ogromne zaufanie. Ważną rzeczą było przeniesienie poziomu, który prezentowałem w drużynie rezerw, do pierwszego zespołu.
Masz zadatki na lidera i wiesz, jak zjednać sobie trenerów. Jesteś jak klasowy delegat, jak pilny uczeń. Widać to również u Flicka. Dużo rozmawiacie na boisku, jak na to zapracowałeś?
Tak, z trenerami lubię dużo rozmawiać o taktyce, o wszystkim, bo zawsze powtarzałem, że najważniejsze jest to, by drużyna czuła się komfortowo na boisku. Są też momenty, kiedy grają drużyny przeciwne. Robią rzeczy, których się nie spodziewasz i musisz to dostosować zarówno z trenerem, jak i resztą zawodników.
Tego lata mówiło się o podpisaniu kontraktów, nawet gdy Bernal doznał kontuzji, próbowano podpisać Bajceticia, który jest teraz w reprezentacji U-21. Jak osobiście to odczułeś?
W dzisiejszych czasach w świecie piłki nożnej zawsze dużo się mówi i myślę, że ważne jest, aby zachować spokój w pracy, którą wykonujesz, zawsze dawać z siebie wszystko, ponieważ w ten sposób wszystko pójdzie lepiej. Od tego momentu przyjdą wyniki.
Marc Bernal doznał kontuzji, potem nie podpisano kontraktu z Bajceticiem ani żadnym innym zmiennikiem i w meczu z Valladolid postawiono na Casadó. Czy ten test był punktem zwrotnym?
Kontuzja Marca była trudna dla wszystkich. Teraz wraca do zdrowia i chcę przekazać mu wszystkie słowa otuchy. Nie jest łatwo mieć taką kontuzję, ale jesteśmy pewni, że wróci silniejszy. Ten mecz z Valladolid był tuż po kontuzji i wiedziałem, że mam tam szansę i muszę ją wykorzystać, jeśli chcę odgrywać wiodącą rolę w Barcelonie. Wiedziałem, że będzie to dla mnie ważny mecz. Starałem się dać z siebie wszystko i na szczęście rozegrałem dobry mecz.
Czy ostatecznym sprawdzianem był mecz z Bayernem z Kimmichem i spółką w Lidze Mistrzów?
Prawda jest taka, że byłem spokojniejszy w tym meczu, ponieważ nie myślałem tak bardzo o swoim występie, ale raczej o tym, że drużyna musi wygrać, ponieważ było to ważne zwycięstwo, aby utrzymać się wysoko w klasyfikacji Ligi Mistrzów. Było to również spowodowane przeciwnikiem, ponieważ w ostatnich kilku meczach z Bayernem Barça nie radziła sobie zbyt dobrze i zarówno ja, jak i cała drużyna chcieliśmy zmienić tę dynamikę.
Jak to było grać przeciwko Kimmichowi, czy to bardziej żart w szatni, czy naprawdę jest on punktem odniesienia?
W szatni żartowano z tego porównania, ale nie traktowałem tego jako czegoś więcej. Myślałem tylko o zwycięstwie.
Wcześniej rozmawialiśmy o kontuzji Bernala. Wybacz pytanie, ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak wyglądałby twój rozwój, gdyby nie doznał kontuzji?
Zawsze są rzeczy, które wszystko zmieniają. Zarówno na lepsze, jak i na gorsze. Ostatecznie musisz skupić się na codzienności i wiedzieć, jak wykorzystać okazje, które czasami nie są najprzyjemniejsze, takie jak kontuzja Marca, która bardzo nas dotknęła.
Potem przyszedł Madryt, wygrana 4:0, która była ważna dla szatni pod względem pewności siebie. Czy był to ostateczny dowód na to, że ta drużyna może pokonać każdego?
Jesteśmy spokojni o to, co robimy, wiemy, że musimy się poprawiać, aby móc wygrywać mecze i zdobywać tytuły. To była świetna demonstracja, że przeciwko wielkim drużynom również możemy dać z siebie wszystko i myślę, że wszyscy to widzieli.
Czy to było twoje najlepsze zwycięstwo?
Być może tak. Wyjazd na Bernabéu i wygrana 0:4 dla wychowanka Barçy zawsze jest czymś wyjątkowym.
Wchodzimy w tryb drużyny narodowej. Byłeś chwalony przez zawodnika kalibru Sergio Busquetsa, który mówił o tobie bardzo dobrze.
Tak, mogłem tego posłuchać i bardzo mnie to ucieszyło. Mieć gracza światowej klasy, takiego jak Busi, który mówi o tobie w ten sposób, to coś niesamowitego.
Z powodu kontuzji Rodriego, Zubimendi jest tutaj i wydaje się, że de La Fuente otworzył casting na pomocnika. O co poprosił cię trener?
Rozmawiałem z nim wczoraj i dał mi również krótkie wideo, aby powiedzieć mi mniej więcej, czego ode mnie oczekuje. Teraz ode mnie zależy, czy przekonam de la Fuente i postaram się zrobić wszystko, by tak się stało.
A jak się czujesz podczas tych pierwszych treningów w drużynie seniorów, czy coś cię zaskoczyło?
Nie, zapytałem, ponieważ byłem nowy w szatni i zawsze jesteś ciekawy, jacy będą ludzie. Rozmawiali ze mną bardzo dobrze, powiedzieli mi, że jest bardzo dobra atmosfera i tak właśnie było. Wszyscy przyjęli mnie bardzo dobrze i myślę, że to ważne, aby czuć się komfortowo ze wszystkimi.
Twoja droga do reprezentacji również nie jest zwyczajna. Dołączyłeś do U-16, zniknąłeś do ostatniej przerwy, kiedy powołano cię do U-21, a teraz jest w drużynie seniorów.
Teraz nastąpił boom i wszystko potoczyło się szybciej, ale ważne jest, abym był spokojny o to, co robię, robił to najlepiej, jak potrafię i myślę, że w ten sposób wszystko ułoży się lepiej.
Następnie Casadó odpowiedział na serię szybkich pytań.
Pełne imię i nazwisko: Marc Casadó Torres
Idol z dzieciństwa: Sergio Busquets
Gdyby urodził się ponownie, którym piłkarzem chciałby być: Busi
Zawodnik reprezentacji Hiszpanii, którego sprowadziłby do Barçy: Nico Williams
Najbardziej irytująca osoba w szatni Barçy: Lamine
Żart, który koledzy z drużyny robią mu najczęściej: Albo Kimmich, albo łysy
Dlaczego nazywają go łysym: Mówią, że będę łysy, gdy będę starszy
Gdyby tak się stało, to woli przeszczep, czy golenie: Ani jedno, ani drugie, bo na pewno nie wyłysieję
Hobby: seriale
Ulubiony serial: Dom z papieru
Piosenka: Boig per tu
Kolega z drużyny: Alejandro Balde
Kolega z drużyny, z którym nie mógłby mieszkać: Balde
Inna pozycja na boisku, na której chciałby grać: Boczny obrońca
Marzenie do spełnienia: Wygrać Ligę Mistrzów z Barçą i Mistrzostwa Świata z Hiszpanią