Taktyka Hansa Flicka polegająca na grze z mocno wysuniętą obroną i wywieraniu pressingu na połowie przeciwnika nie wydaje się działać tak dobrze, jak kiedyś. W meczu z Betisem Blaugrana nie złapała przeciwnika na pozycji spalonej, po raz pierwszy w 22 oficjalnych spotkaniach. Wcześniej, przy takim ryzyku, drużyna uzyskiwała przekonujące wyniki w swoich meczach.
W meczu z Realem Madryt Barcelona złapała rywali na rekordowe 12 ofsajdów. Przeciwko Alavés liczba ta wyniosła 11. Z kolei przeciwnicy zdobyli 8 bramek w ostatnich 5 meczach z Realem Sociedad (1), Celtą (2), Las Palmas (2), Mallorcą (1) i Betisem (2).
Barça przeszła od częstego łapania na ofsajdzie, jak przeciwko Valencii (7), Athleticowi (5), Rayo Vallecano (4), Valladolid (4), Gironie (7), Villarrealowi (7), Getafe (7) i Osasunie (10), do spadku skuteczności: Real Sociedad (3), Celta (2), Las Palmas (5) i Betis (0). Tylko przeciwko Mallorce (11) Barça wyglądała, jakby wróciła do dawnej formy. Przełożyło się to na liczbę nieuznanych bramek. W Lidze Mistrzów Barça złapała Monaco na spalonym sześć razy, a Young Boys siedem.
W 17 meczach ligowych liczba ta wynosi 107, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku jakiejkolwiek drużyny z pięciu największych lig Europy. Ochrona nowego systemu komputerowego wykrywającego spalone z dokładnością do milimetra, który został już wprowadzony w Lidze Mistrzów, jest gwarancją dla obrony Barçy.
Obecną zasługą Barçy jest to, że do tej pory radzili sobie tak dobrze, że zmusili swoich przeciwników do upewnienia się, że akcje muszą być perfekcyjne. A to nie jest łatwe, dlatego wskaźnik ofsajdów jest tak wysoki. Liczba ofsajdów rosła i to pokazywało, że taktyka działa. A to wymaga przekonania i dużo komunikacji. „Stoi za tym dużo pracy, ciężko pracujemy nad tym na treningach”, powiedział Marc Casadó.