Siedem meczów w 20 dni. Krytyka Carlo Ancelottiego, że nie było 72 godzin odpoczynku między meczami po zwycięstwie na La Ceramica, pozostała tylko anegdotą. Wraz z oczekującym meczem z Osasuną zaplanowanym na czwartek 27 marca, presja na kilku zawodnikach Barçy jest ogromna. Raphinha czy Araujo, którzy grali we wtorkowy wieczór tysiące kilometrów od Barcelony ze swoimi reprezentacjami narodowymi, mają bardzo napięty harmonogram.
Flick przygotowuje się od poniedziałku i wciąż brakuje mu zawodników na mecz, którego nikt, ani Osasuna, ani Barça, nie chciał rozegrać w tym terminie. Musi jak najlepiej zaplanować mecz, który może mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości krajowego czempionatu. Obecnie Barcelona zrównała się punktami na szczycie tabeli z Realem Madryt. Z jednym meczem do rozegrania. Przewaga trzech punktów i biorąc pod uwagę, że madrytczycy muszą odwiedzić Montjuïc, byłaby dobrą perspektywą.
Niemiecki trener nie będzie w stanie przeprowadzić ani jednej sesji z całym dostępnym składem pierwszej drużyny przed czwartkowym starciem (21:00) na Montjuïc. Oczekuje się, że Raphinha i Araujo dołączą do składu na czwartkową aktywację przedmeczową. Praktycznie bez czasu w domu po powrocie ze zgrupowania.
Biorąc pod uwagę wszystkie te warunki, Hansi Flick wystawi dwa bardzo różne składy na Osasunę i Gironę. O ile na przykład w czwartek na boisku pojawią się Eric García, Fermín czy Ferran Torres, o tyle w niedzielę prawdopodobnie zobaczymy wspomnianych Araujo i Raphinhę. Warto też zwrócić uwagę na więcej rotacji w czwartek, takich jak odpoczynek Olmo, Pedriego czy Koundé.
Flick wstrząśnie wyjściową jedenastką, mając na horyzoncie starcie na Metropolitano 2 kwietnia. Dysponuje on silnym składem (nieco uszczuplonym po stracie Casadó) i nadszedł czas na rotacje, które sprawią, że dobra forma całego zespołu będzie miała znaczenie.