FC Barcelona nie ukrywa, że chce wzmocnić pozycję lewego skrzydłowego. Zarówno prezydent Joan Laporta, jak i Deco, dyrektor sportowy klubu, przyznali to w publicznych wypowiedziach podsumowujących sezon po zdobyciu drugiego tytułu mistrza ligi w ciągu trzech sezonów i dlatego do Barçy napływają oferty piłkarzy na tę pozycję. Wśród nich ponownie pojawiła się postać Rafy Leão, piłkarza, który był bardzo popularny w ostatnich dniach letniego okienka transferowego. Brak finansowego fair play ze strony Barçy zniweczył wszelkie szanse na transfer do klubu. Tym razem zainteresowanie portugalskim skrzydłowym Milanu, który dziś kończy 26 lat, znacznie spadło.
W barcelońskim klubie mają informacje z pierwszej ręki, że Rafa Leao kosztowałby mniej niż żądał Milan w zeszłym roku, kiedy jego cena rynkowa wynosiła od 80 do 100 milionów euro. To bardzo wyraźny sygnał, że portugalski piłkarz, będący w szczytowej formie swojej kariery, stracił na wartości, mimo że pokazał swoją klasę w niektórych meczach, takich jak ten rozegrany w listopadzie na stadionie Santiago Bernabéu w ramach Ligi Mistrzów (1-3).
Jednak Leão nie wykazał się zbytnią regularnością w trakcie sezonu, osiągając najgorsze wyniki w ostatnich czterech latach w klubie z Lombardii, z 12 bramkami i 12 asystami.
Obecnie w dyrekcji sportowej i sztabie szkoleniowym pod kierownictwem Hansiego Flicka panuje przekonanie, że należy podnieść poziom, aby w przyszłym sezonie walczyć o zdobycie Ligi Mistrzów. Piłkarze, którzy zostaną zakontraktowani, muszą być bardzo konkurencyjni. Nie chce się graczy, którzy mogą pełnić jedynie rolę rezerwowych, zwłaszcza jeśli inwestycja jest wysoka. I chociaż Leão kosztuje mniej niż rok temu, to i tak nie byłaby to okazja.