Pablo Torre, wraz z Ansu Fatim, Iñakim Peñą i Pau Víctorem, jest jednym z graczy, którzy mają największe szanse na odejście z Barçy tego lata. Fakt, że obie strony są skłonne do poszukiwania rozwiązania – gracz chce większej roli, a Barça chce zarobić – sprzyja pomyślnej realizacji transakcji.
W wywiadzie dla Sportu Pablo Torre zaznaczył, że uważa, iż w tym sezonie potraktowano go niesprawiedliwie i zasługiwał na więcej minut na boisku. W swojej skardze wykazał się jednak zrozumieniem dla Flicka: przyznał, że niemieckiemu trenerowi trudno było dać szansę wszystkim, mając do dyspozycji tak wielu pomocników.
Pomocnik wygłosił te oświadczenia, będąc już na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii U-21, z którą rozgrywa mistrzostwa Europy. Na razie Pablo chce się skupić wyłącznie na turnieju, w którym odgrywa większą rolę, a po jego zakończeniu spróbuje znaleźć najlepszy dla siebie klub.
Po wypożyczeniu do Girony i bez minut, których oczekiwał w Barcelonie, były zawodnik Racingu szuka stabilizacji w klubie, który postawi na niego. Kilka drużyn z La Ligi obserwuje jego sytuację, a Blaugrana ma nadzieję, że podczas tych mistrzostw Europy jego wartość wzrośnie i pojawią się kolejne interesujące oferty.
Betis, Real Sociedad, Valencia, Sevilla, Mallorca i Celta to tylko niektóre z klubów, które bacznie obserwują piłkarza. Największą niewiadomą jest obecnie to, jaki rodzaj transakcji zostanie ostatecznie zawarty. Barça jest zainteresowana zarobkiem, ale z pewnością zachowa sobie pewne możliwości, aby mieć kontrolę nad piłkarzem o tak dużym potencjale. W ostatnich latach klub dokonał już transferów z opcją odkupu, na przykład w przypadku Nico Gonzáleza.
Innym częstym posunięciem w przypadku takich profili jest postawienie na transfer bez dużych kwot, ale zachowanie znacznego procentu od przyszłej sprzedaży, jak miało to miejsce w przypadkach Minguezy lub Todibo.