Początek sezonu Juliána Álvareza plasuje go wśród najlepszych piłkarzy świata. Argentyński napastnik zabłysnął w sobotnim derbach z Realem Madryt i ponownie skupił na sobie uwagę wszystkich kibiców Barçy. Wśród nich znalazł się prezydent Joan Laporta, który ma słabość do tego piłkarza od czasów, gdy ten grał w Manchesterze City. W rzeczywistości już latem 2024 roku informowano o zainteresowaniu FC Barcelony Juliánem w „La Posesión”.
Jednak w tym samym sezonie Argentyńczyk ostatecznie podpisał kontrakt z Atlético Madryt. W tamtym czasie Barcelona miała całkowite zaufanie do Roberta Lewandowskiego i nie była w stanie ponieść wysokich kosztów transferu tego piłkarza. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej: kontrakt polskiego napastnika wygasa z końcem sezonu, a Barça zdecydowała, że musi podjąć poważne działania, aby konkurować z największymi klubami Europy. Dlatego FC Barcelona ma jasność, że Julián Álvarez jest jej celem numer 1 na najbliższe letnie okienko transferowe.
Transfer piłkarza z Atlético Madryt wiązałby się z dużymi trudnościami finansowymi. Jednak klub z Barcelony ma kilka atutów, między innymi zwolni sporo miejsca w wydatkach na wynagrodzenia na koniec sezonu. Wraz z odejściem Roberta Lewandowskiego Barça pozbyłaby się 26 milionów euro brutto rocznie z wynagrodzenia Polaka. W tym kontekście należy pamiętać, że jego pensja rosła przez pierwsze trzy sezony, ale w ostatnim znacznie spadła. Do tego należy dodać „fair play”, które zostanie wygenerowane poprzez pozbycie się również jego amortyzacji, która wynosi 12,5 mln. W sumie Barça mogłaby wykorzystać 38,5 mln euro na transfery, o ile spełniałaby zasadę 1:1.
Z drugiej strony klub wie, że piłkarz jest zagorzałym fanem Barçy, ponieważ Leo Messi, jego obecny kolega z reprezentacji Argentyny, był jego idolem z dzieciństwa. Tak ujawnił 5 czerwca przedstawiciel piłkarza w wywiadzie dla podcastu Solo para culers: „Podziwia hiszpańskie kluby i śledząc od dziecka karierę Leo, nie sądzę, aby było wielu Argentyńczyków, którzy nie darzą sympatią Barçy, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki drużyna grała w tym sezonie”, zapewnił Fernando Hidalgo.
Otoczenie piłkarza również jest gotowe do przeniesienia gracza z Atlético Madryt podczas najbliższego letniego okienka transferowego w 2026 roku. We wspomnianej rozmowie Hidalgo nie zamknął drzwi przed żadnym scenariuszem: „jest w Atlético. Zobaczymy, jak potoczą się negocjacje. Piłka nożna jest bardzo zmienna. Będą musieli skontaktować się z klubem, który oceni sytuację, a wtedy dojdzie do negocjacji między trzema stronami”, powiedział agent.
Przyszłe negocjacje między Barceloną a Atlético nie zapowiadają się na łatwe, biorąc pod uwagę ostatnie transakcje między tymi klubami, w których to Atlético zazwyczaj wychodziło zwycięsko. Julián ma kontrakt do 2030 roku, a jego klauzula wykupu wynosi 500 milionów euro. Ponadto madrycki klub nie ma żadnych potrzeb finansowych, więc nie ma zamiaru pozwolić odejść największej gwieździe swojego projektu, w którą zainwestował znaczne środki w ciągu ostatnich dwóch lat. Barça uważa, że Atlético trudno będzie skłonić do negocjacji za kwotę niższą niż 200 milionów euro.
Jeśli chodzi o samego piłkarza, klub z Barcelony nie postrzega Juliána jako kontrowersyjnego zawodnika, który mógłby sprzeciwić się swojemu klubowi lub samemu Simeone. Cerezo zawsze powtarza, że piłkarze grają tam, gdzie chcą, choć nie zawsze jest to prawdą, ponieważ należy wziąć pod uwagę aspekt finansowy wszystkich trzech zaangażowanych stron.
Chociaż Julián jest „9” wybraną przez Joana Laportę, Barça nie wyklucza podjęcia starań o pozyskanie Erlinga Haalanda. Należy pamiętać, że wkraczamy w rok wyborczy, a prezydent Barçy wykorzysta wszystkie swoje atuty, aby pozyskać wielką gwiazdę, która zachwyci kibiców.
Doskonałe relacje katalońskiego prawnika z agentką norweskiego napastnika, Rafaelą Pimientą, działają na korzyść Laporty. Do tego dochodzi fakt, że druga strona również zgadza się na zmianę otoczenia, jako że w ostatnim roku Norweg został przyćmiony przez inne gwiazdy, takie jak Lamine Yamal, Mbappé, a nawet Dembélé.