Nawet Pedri González nie zdołał uratować Barcelony przed Sevillą. Blaugrana poniosła dotkliwą porażkę z Sánchez Pizjuán przed przerwą reprezentacyjną i zakończyła trudny tydzień dwoma porażkami z PSG (1:2) i drużyną z Andaluzji (4:1). Dwa występy, które były dalekie od doskonałości wymaganej przez kataloński klub, przyćmiły całkiem dobry początek sezonu i uniemożliwiły zespołowi Flicka odzyskanie prowadzenia w tabeli, które Real utrzyma przez kolejne dwa tygodnie.
Zawodnik z Tegueste był bardzo krytyczny po meczu i przyznał, że był to jeden z najgorszych występów Barcelony od dawna: „Straszne. Nie rozegraliśmy tak złego meczu jak dzisiaj. Musimy być samokrytyczni, zregenerować siły, a ci z nas, którzy grają w reprezentacji, mogą tam grać, ale po powrocie musimy pomyśleć i zastanowić się, żeby to się nie powtórzyło”.
Mówiąc nieco więcej o meczu, Pedri poruszył kilka kluczowych kwestii: „Z piłką nie wiedzieliśmy, jak wyjść spod tego pressingu jeden na jeden, który stosowali. Brakowało nam intensywności w obronie. W pierwszej połowie nie potrafiliśmy atakować ani dobrze bronić. Musimy wiele poprawić, aby kontynuować dobrą passę, którą mieliśmy. Musimy być samokrytyczni i przyjrzeć się naszym błędom. Trener i my będziemy pracować nad poprawą po przerwie”.
Kanaryjczyk podkreślił, że Barcelonie ponownie brakowało intensywności: „W pierwszej połowie nie mieliśmy ani intensywności, ani jakości w posiadaniu piłki; nie wiedzieliśmy, co z nią zrobić. Brak intensywności był zauważalny i widziałem to z głębi boiska. Wygrali każdy pojedynek; wiedzieli, jak nas atakować. Nacieraliśmy, kiedy nie powinniśmy, a zwłaszcza z piłką, zmuszali nas do sytuacji sam na sam, a my nie potrafiliśmy wyjść spod pressingu. Próbowaliśmy o tym rozmawiać i korygować w przerwie, ale nie sądzę, żebyśmy grali najlepiej w żadnej z tych połówek”.
Odniósł się również do błędu Lewandowskiego przy karnym, choć bagatelizował jego znaczenie: „To prawda, że są to sytuacje, które mogą mieć znaczenie w meczu, ale można zmarnować rzut karny, więc nie powinno się tego postrzegać jako konsekwencji. Nie graliśmy dobrze w tym meczu; mieliśmy szansę na wyrównanie, ale musimy być samokrytyczni i lepiej wychodzić na mecze”.
Zakończył, omawiając możliwy faul przy drugim golu Sevilli, podkreślając, że sędzia był nieco niejednoznaczny: „Widziałem faul na Koundé z linii bocznej, a sędzia powiedział mi, że to bardzo drobny faul. Potem, przy innej okazji dla Sevilli, powiedziałem mu, że to bardzo drobny faul, a on przyznał, że miałem rację. Raz odgwizdał faul, a innym razem nie, nie wiem. Gdyby VAR nie interweniował, nie byłoby faulu…”
Alejandro Balde po meczu był bardzo dosadny: „Popełniliśmy wiele błędów. Mogliśmy strzelić gole w drugiej połowie, ale mamy wiele do nauczenia”, stwierdził bez ogródek.
Obrońca, który wszedł na boisko po przerwie, skomentował: „To był trudny mecz, ze względu na porę dnia, pogodę… ale to nie są wymówki. Zagraliśmy słabo i mamy wiele do poprawienia”. Uważa, że „to są fazy sezonu; są rzeczy do poprawienia”.
Zauważył, że mecz mógł się odwrócić: „Mieliśmy rzut karny i inne klarowne okazje, ale to nam pomoże w przyszłości”. Skomentował też pracę sędziego: „Myślę, że to nie był rzut karny z mojej strony, a także był faul na Julesie, ale musimy się poprawić”.
Pau Cubarsí również rozmawiał z mediami po meczu z Sevillą. Zawodnik był krytyczny i ubolewał nad tym, że Barça nie zdołała objąć prowadzenia w lidze, ale przyznał również, że nie ma powodu do paniki:
„Wyjeżdżamy z dość złymi odczuciami. Myślę, że w pierwszej połowie nas zdominowali i nie wyszliśmy z intensywnością, jakiej wymaga to boisko. Poprawiliśmy się w drugiej połowie, ale brakowało nam precyzji pod bramką, a oni nie wybaczali”, zaczął pochodzący z Estanyolu zawodnik.
Zawodnik przyznał, że Barça mogła objąć prowadzenie, gdyby wykorzystała swoje szanse, ale czasami piłka nożna tak wygląda: „W drugiej połowie mieliśmy kilka bardzo dobrych okazji. Myślę, że mogliśmy nawet objąć prowadzenie. Taka jest piłka nożna – czasami piłka wpada, a czasami nie. Potem nie możemy sobie pozwolić na takie sytuacje i dlatego straciliśmy cztery gole”.
Zakończył, apelując o spokój i podkreślając, że drużyna musi teraz patrzeć w przyszłość: „Nastroje w lidze były dobre. Nie sądzę, że powinniśmy dramatyzować na tym boisku, ale nie możemy tracić punktów w ten sposób. Musimy patrzeć w przyszłość i poprawiać popełnione błędy”.
Frenkie de Jong przyznał, że Barça w ogóle nie zagrała dobrze przeciwko Sevilli. Zawodnik, który po porażce dołączy do reprezentacji na mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata, podkreślił poprawę w grze w drugiej połowie, ale przyznał, że to nie wystarczyło.
„Kiedy przegrywasz, zawsze jesteś rozczarowany. Nie graliśmy dobrze w pierwszej połowie, lepiej w drugiej, ale niestety przegraliśmy”, powiedział holenderski zawodnik przed mediami.
Nie chcąc się usprawiedliwiać, wskazał na napięty terminarz Barçy i narastające zmęczenie: „Myślę, że po części to kumulacja zmęczenia. Tak to już jest. Rozegraliśmy siedem meczów w ciągu 21 dni, ale czasami bieganie za piłką męczy bardziej niż cokolwiek innego”.