Przed nami pierwsze wielkie partidazo na odnowionym Camp Nou. Do miasta zawita zawsze groźna ekipa Cholo Simeone, który w zeszłym roku dopiął swego i w końcu wygrał wyjazdowy mecz z Barceloną w La Liga. Później w szalonym meczu zremisował tu w Copa del Rey, ale następnie Hansi Flick wziął dwa wielkie rewanże na Metropolitano. Teraz w grze jest pozycja lidera i wielki zastrzyk motywacji w napiętym okresie przedświątecznym. Na szczęście Barca będzie silniejsza niż chociażby w październikowym Klasyku na Bernabeu. Czy to wystarczy do pokonania wygrywających mecz za meczem gości? Sprawdzimy we wtorek od 21:00.
23 grudnia 2011 roku Diego Simeone został trenerem Atletico Madryt. Rok później w grudniu pierwszy raz zawitał na Camp Nou i ekipa Tito Vilanovy zlała go 4-1. Później jednak były trzy remisy: w Superpucharze, Lidze Mistrzów i lidze, a następnie zaczęła się seria wymęczonych zwycięstw Barcy, przeplatanych remisami. Pamiętamy 3-1 w styczniu 2015 roku, popis tercetu MSN. Simeone nigdy nie przegrał w Barcelonie więcej niż dwoma golami. Wreszcie, 21 grudnia 2024 roku, zwyciężył 1-2 po golu Sorlotha w 96 minucie. Dwa miesiące później w półfinale Copa del Rey było 0-2 po sześciu minutach, Barca później wróciła na 4-2 by ostatecznie po golu Sorlotha w 93 minucie zremisować 4-4. Ostatecznie jednak Blaugrana wygrała oba wiosenne mecze na Metropolitano w drodze po potrójną krajową koronę. Teraz Barca chce podtrzymać perfekcyjny bilans na własnym boisku w Primera Division w tym sezonie. Atletico jednak po kiepskim starcie (dwa punkty po trzech kolejkach) włączyło wyższy bieg i wygrało 11 z 13 ostatnich meczów. Jedyne wpadki to 1-1 w Vigo i 4-0 w Londynie z Arsenalem. Atletico to najlepsza drużyna La Liga w ostatnich 10 kolejkach (bilans 8-2-0), dzięki czemu tracą tylko trzy punkty do Blaugrany w arcyciekawej sytuacji na szczycie, gdzie Barca i "Materace" są przedzieleni przez Real Madryt i Villarreal. "Królewscy" zagrają w środę wyjazdowy mecz w Bilbao i oba te szlagiery są rozgrywane awansem ze względu na styczniowy Superpuchar Hiszpanii, w trakcie którego reszta ligi normalnie zagra swoje mecze.
Ter Stegen i Gavi to piłkarze kontuzjowani od dawna i jeszcze przez wiele spotkań będziemy czytać o ich nieobecności w składzie na mecz. Z Atletico nie zagra też Fermin (bolesna strata), który ma kontuzję po brutalnym faulu w meczu z Bilbao i Araujo, który zmaga się z kontuzją głowy. Hansi Flick naturalnie nie będzie kalkulował i wystawi najsilniejszy możliwy skład. W bramce stanie z pewnością Joan Garcia. Prawą obronę obstawi Kounde, któremu daleko do optymalnej formy, ale nikogo lepszego na tej pozycji nie ma. Na środku defensywy pewne miejsce ma Cubarsi, partnerować mu będzie najprawdopodobniej Eric Garcia. Na lewej stronie zobaczymy Balde. W środku pola wraca magia od pierwszej minuty - Pedri jest już zdrowy i gotowy by zdominować plac gry. Wydaje się, że zagrają z nim de Jong oraz Olmo. Jeszcze na początku sezonu w barcelońskiej pomocy panował nieprawdopodobny ścisk, a na dziś to w zasadzie najbardziej newralgiczna i osłabiona formacja. Na szczęście nie musimy tego już pisać o ataku - Yamal, Lewandowski i Raphinha są w komplecie gotowi do gry od pierwszej minuty. Rashford czy Ferran zapewnią wsparcie z ławki - to właśnie drugi z nich miał walny udział w zeszłorocznych zwycięstwach nad Atletico.
To będzie 20. mecz sezonu, w którym liczymy na rozegranie przez Barcelonę około 60 meczów. Dotychczasowy bilans 13-2-4 nie jest rewelacyjny, ale co najmniej przyzwoity. 51 strzelonych goli to dużo, ale 26 straconych to za dużo. Hansi Flick ma nad czym pracować, póki co w miarę udało się zapanować nad małym szpitalem, który panował w klubie we wrześniu i październiku. Szczególnie istotny jest powrót Raphinhi. Brazylijczyk daje jakość w ofensywie, poświęcenie w defensywie i na dokładkę ma w sobie cechy prawdziwego kapitana. Taki piłkarz to skarb. Jego zeszły sezon może być nie do powtórzenia, ale w tym ma do napisania kolejną historię wspaniałej przygody z Barcą. 28-latek ma 57 bramek w 154 meczach w barwach blaugrana. 109 trafień w 162 meczach ma z kolei Robert Lewandowski. Na jego horyzoncie już pojawili się Eto'o i Rivaldo, którzy ze 130 golami zajmują ex aequo ósme miejsce na liście najlepszych strzelców w historii Klubu. Obaj potrzebowali do tego pięciu sezonów, Polak rozgrywa raptem czwarty. Czy będzie kolejny? Umowa Lewandowskiego wygasa z końcem sezonu i jeśli będzie odnowiona to z pewnością na nowych warunkach, czyniąc z Lewego kolejnego "Larssona". Rozmowy zaczną się w swoim czasie, nie ma pośpiechu. Czy jutro na Camp Nou zagra potencjalna kolejna '9' Barcy w osobie Juliana Alvareza? To może być ciężkie do zrealizowania. Argentyńczyk jest bezdyskusyjną gwiazdą ekipy z Madrytu i w tym sezonie uzbierał 10 bramek w 17 meczach. Nową rolę jokera z ławki ma Antoine Griezmann. Francuz raczej nie zostanie ciepło przyjęty przez kibiców na Camp Nou. Obojętny kibicom Barcy będzie za to Clement Lenglet, który zagrał tu cztery sezony, ale nie pozostawił po sobie szczególnych wspomnień. Jakie wspomnienia pozostawi po sobie ten mecz? Wierzymy w magię Camp Nou i magię w nogach naszych ulubieńców.
FC Barcelona - Atletico Madryt, Spotify Camp Nou, 02.12.2025 godz.21:00








