Barça znów to zrobiła. Odkąd Hansi Flick objął stanowisko trenera, Eintracht Frankfurt stał się szesnastym przeciwnikiem, który jako pierwszy wyszedł na prowadzenie, a ostatecznie przegrał z Blaugraną. Jeśli istnieje jedna cecha, która definiuje FC Barcelonę w sezonach 2024/25 i 2025/26 jak żadna inna, to jest to ich niezwykła umiejętność odrabiania strat: Barça Flicka to „remontada team”.
„Jestem dumny z tej drużyny. Wróciliśmy, a to wiele mówi o naszej mentalności, nastawieniu i konkurencyjności” powiedział Flick na wtorkowej konferencji prasowej po meczu. Dwa gole Julesa Koundé w drugiej połowie meczu Ligi Mistrzów na Spotify Camp Nou był odpowiedzą na bramkę otwierającą wynik meczu, strzeloną przez Ansgara Knauffa dla Eintrachtu. To już siódmy raz w tym sezonie, kiedy Barça skutecznie zareagowała. Pozostałe sześć miało miejsce w La Lidze. Trzy z tych remontad miały miejsce na wyjeździe: 1-3 z Oviedo, 2-1 z Levante i 3-5 z Betisem. Cztery z nich zapewniła na własnym boisku: 2-1 z Realem Sociedad na Montjuïc, a następnie na Camp Nou: 3-1 z Alavés, 3-1 z Atlético Madryt i 2-1 z Eintrachtem Frankfurt.
Tempo remontad, jakie Barça osiąga w drugim sezonie Flicka na ławce rezerwowych, jest tak wysokie, że zanim jeszcze minie połowa sezonu, brakuje jej zaledwie dwóch remontad do wyrównania wyniku z całych poprzednich rozgrywek.
Jakby to był zwiastun nadchodzących wydarzeń, pierwszy oficjalny mecz Flicka w roli trenera Barçy był zwycięstwem po remontadzie. To właśnie w pierwszej kolejce sezonu La Ligi 2024/25, na Mestalla, zamienił prowadzenie Valencii 1-0 do przerwy na zwycięstwo 1-2. Wyczyn ten powtórzył w trzeciej kolejce na Vallecas przeciwko Rayo Vallecano (1-2), w 28. kolejce przeciwko Atlético Madryt (2-4), w 32. kolejce przeciwko Celcie Vigo na Montjuïc (4-3) oraz w 34. kolejce na Zorrilla przeciwko Valladolid (1:2). W poprzednim sezonie miał również miejsce powrót w siódmej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów w Lizbonie przeciwko Benfice (4-5), a także, co jest najbardziej godne uwagi ze względu na rywala, trzykrotnie przeciwko Realowi Madryt: w Superpucharze Hiszpanii (2-5), w finale Pucharu Króla (3-2) oraz w meczu 35. kolejki, który symbolicznie rozstrzygnął o tytule La Ligi na Montjuïc (4-3).
Podsumowując, Barça, z której Flick jest dumny za walkę w obliczu przeciwności losu, odrobiła straty w 12 meczach La Ligi, dwóch meczach Ligi Mistrzów, finale Pucharu Króla i finale Superpucharu. Spośród nich największym powodem do dumy jest pięć meczów, w których musiała odrobić dwubramkową stratę: z Levante w tym sezonie (2-0 do przerwy; 2-3 na koniec) i w zeszłym sezonie, po tym jak w tym samym meczu w Lizbonie przegrywała 3-1 i 4-2 z Benficą, wygrywając 4-5; 2-0 z Atlético w 72. minucie i zwycięstwo 2-4; 1-3 z Celtą w 65. minucie i zwycięstwo 4-3; oraz 0-2 z Realem Madryt na Montjuïc, kończąc mecz z wynikiem 4-3. Imponujące.








