W sztabie technicznym Barçy panuje delikatne zaniepokojenie, ponieważ naruszona została tradycja panująca jeszcze z czasów Pepa i Tito: trzy spotkania trenera z dyrektorem sportowym, wiceprezydentem ds. sportowych i prezydentem klubu. Dyskutowano na nich o wzlotach i upadkach, transferach w obie strony, czy piłkarzach zaznaczonych na czerwono w notesach. "To już stracone", lamentują osoby z klubu. Powodem, dla którego tradycja została zerwana, jest Tata Martino, który jest niechętny do planowania i opóźnia cały proces, ponieważ uważa, że "ciągle jest w Argentynie i wszystko da się załatwić na 5 minut przed ostatnim dzwonkiem". Jest to sprzeczne z zasadami panującymi w Katalonii, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że za absolutnie kluczowe jest uważane planowanie kadry i cantery oraz rozpatrzając pieniądze posiadane przez Barçę na transfery, mające zagwarantować ciągłość modelu.
Wygrana w niedzielnym El Clásico tylko wzmocniła przekonanie, że datę graniczną tego zespołu wyznaczą albo wiek, albo 'zmęczenie' wygrywaniem trofeów. Obsesją członków sztabu sportowego jest przedłużenie działania obecnego modelu. Odrzucana jest teza o szeroko pojętych cyklach, będąc przekonanym o słuszności idei głoszonej przez Zubiego o piłkarzach z cantery, mających zapewnić ciągłość. Gwarant ciągłości w grze, Xavi, był gotów na przeprowadzkę do Stanów Zjednoczonych, jednak klub poprosił go, aby z odejściem poczekał jeszcze rok. Według źródeł w klubie, Samper ma "przeprowadzić zmiany w taki sposób, ze nie będą w ogóle widoczne". Do tego wszystkiego należy dodać Messiego - fundament tej drużyny, który rozmawia z klubem na temat nowego kontraktu, z ostatecznymi terminami jeszcze do ustalenia.
W tym momencie, z Barceloną na pewno, z własnej woli, pożegnają się Valdés i Puyol. Pierwsza pozycja jest już od dawna zabezpieczona. W grudniu Barça domknęła transfer Marca-André Ter Stegena, jednak nie został on ogłoszony publicznie, ponieważ zarówno Barça jak i Mönchengladbach nie chcieli problemów z FIFA. Barcelona wykluczyła także opcję transferu Pepe Reiny, ponieważ nie chciała nakładać na młodego Niemca dodatkowej presji związanej z transferem na Camp Nou. Jak na tę chwilę, przeciwnie z opinią Messiego, w Barcelonie nie ma też Pinto, choć klubowi bardzo podoba się opcja związana z doświadczonym bramkarzem na ławce.
Jak na tę chwilę, w klubie nie ma żadnej listy z koniecznymi wzmocnieniami dla Taty. Latem trener przekazał sztabowi technicznemu kilka nazwisk i wszystkie one zostały zaaprobowane przez sztab techniczny. Każdy jednak wie, że Barça jest na tropie prawego obrońcy (jeśli odejdzie Dani Alves), stopera lub dwóch (zależy od odejścia Mascherano). Bardzo podoba się opcja Daniela Aggera, którego nie udało się ściągnąć latem ubiegłego roku. Sztab techniczny marzył także o Thiago Silvie lub Marquinhosie, jednak ten pierwszy wolał zarobić więcej milionów niż zdobyć kilka trofeów, podczas gdy transfer drugiego storpedował prezydent Rosell, który pragnął z kolei Davida Luiza z Chelsea. Po dysmisji byłego prezydenta Barcelony, Bartomeu pełnię władzy związaną z transferami przekazał Zubizarrecie.
Nieokreślona wciąż pozostaje przyszłość Taty Martino. Doszliśmy do sytuacji, w której niektóre osoby związane z klubem są w pełni przekonane, iż Argentyńczyk pozostanie w Barcelonie, podczas gdy inne widzą symptomy odejścia szkoleniowca po tym, iż nie pojawia się on na spotkaniach z zarządem. Sprawa ta nieco martwi sztab techniczny, jednakże nie sprawia, iż jego członkowie nie śpią po nocach. W tym momencie istnieje już lista ewentualnych kandydatów, zawierająca cztery nazwiska. Zerwanie kontraktu przed jego zakończeniem będzie kosztować Tatę 4,5 miliona euro, jednak ma on czas na podjęcie decyzji aż do tygodnia po zakończeniu sezonu.
Tym, co zostało powiedziane jasno, jest fakt, iż Barça chce ściągnąć z powrotem Rafinhę i Deulofeu (jeśli odejdą piłkarze blokujący miejsce w składzie), podczas gdy szukane są drogi wyjścia dla Afellaya, Cuenki, Dos Santosa i Tello. Barcelona wysłucha także ofert za Alvesa, Songa, może także za Alexisa i - jeśli nadejdzie kosmiczna propozycja - to i za Cesca. "Sprzedajemy to, czego nie chcemy, i kupujemy to, czego chcemy, więc do pewnego punktu robienie wyprzedaży nie ma sensu". Ale konkretnych ofert jak na razie brak. Pewnym jest jednak, że Barça wierzy w Adamę, Sampera i szczególnie w Halilovicia, którzy mają za rok głośno pukać do drzwi pierwszego zespołu. Barcelona uważa, że najlepszym wyjściem dla Denisa Suáreza, który latem tego roku automatycznie zostanie przeniesiony do pierwszego zespołu, jest pozostanie w nim i ogrywanie się na najwyższym poziomie. Drużyna gotowa; model zawsze ten sam.