Luis Enrique za swój główny cel w presezonie postawił sobie nie wchodzenie w pułapkę, w którą trafił jego poprzednik, Tata Martino. W tym roku w trakcie przygotowań do sezonu Barça będzie podróżowała o około 20 tysięcy kilometrów mniej niż rok temu. Wszystko to, w dużej mierze, podyktowane jest faktem, że latem tego roku klub nie poleci na żadne tournée do Azji czy Ameryki, a wszystkie swoje spotkania w presezonie rozegra w Europie.
Najdłuższa podróż w presezonie czeka Barçę na zakończenie presezonu. Droga w dwie strony do Helsinek to około 5 tysięcy kilometrów. Pozostałe podróże będą już krótsze. Paradoksalnie, najdłuższa czeka Barcelonę w samej Hiszpanii. 19 lipca na spotkanie z Recreativo zawodnicy będą musieli przebyć 1800 kilometrów. 2 sierpnia Barça zagra w Nicei (980 kilometrów w dwie strony), a 9 z Napoli w Genewie (1250 kilometrów). W sumie, wychodzi nieco ponad 9 tysięcy kilometrów.
Sporą różnicą w kontekście ubiegłorocznego presezonu jest także ilość dni spędzonych w Barcelonie przed rozpoczęciem sezonu. Rok temu Tata Martino miał zaledwie tydzień w stolicy Katalonii na przygotowanie zespołu do gry w pierwszym meczu o stawkę, podczas gdy teraz Luis Enrique dostanie na to samo aż 15 dni.