We wczorajszym późnowieczornym meczu pomiędzy Málagą i FC Barceloną, doszło do scysji między obrońcą gospodarzy, Weligtonem, a napastnikiem gości, Lionelem Messim. Brazylijczyk złapał za szyję Argentyńczyka, po czym go odepchnął. Sędzia spotkania, Hernández Hernández, ukarał gracza tylko żółtą kartką. Uznał zatem, że w tej sytuacji nie doszło do nadmiernej agresji, która zasługiwałaby na większą karę i wyrzucenie Weligtona z boiska. Wszystko to miało miejsce na 10 minut przed końcem pojedynku między Barçą a Andaluzyjczykami.
W strefie mieszanej Weligton tłumaczył się, że jego reakcja i zaatakowanie Messiego było spowodowane tym, że wcześniej został przez niego obrażony.
"To był gorący moment, źle się zachowałem. Jednak Messi sam najpierw na mnie napadł. Nie widać tego na zdjęciach, ale nazwał mnie «sukinsynem», a potem do mnie podszedł. Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem bardzo szczerym i skromnym facetem" - powiedział defensor Málaga CF.