- Jestem prezydentem firmy, ale szefem jest Leo - przyznaje Jorge Messi, mówiąc o przyszłości i ewentualnym transferze swojego syna. Po trzynastu latach w Barcelonie przed Leo niesamowicie ważna decyzja, która zależeć będzie głównie od jego uczuć, zawsze skomplikowanych i wrażliwych. I dwóch warunków, dość ważnych: kontraktu podpisanego przez Argentyńczyka w maju 2014 roku i Finansowego Fair Play.
Otwarcie
W sierpniu 2013 roku w Corçe (okolice Barcelony) Jorge Messi i Sandro Rosell położyli fundamenty pod nową umowę Leo, która miała uczynić z niego najlepiej opłacanego piłkarza na świecie. Porozumienie było jednak delikatnie zmieniane przez każdą ze stron i ostatecznie kontrakt został podpisany przez gwiazdora Barçy dopiero 19 maja 2014 roku, dziewięć miesięcy o spotkaniu w Baix Emporadà. Po drugiej stronie stołu nie było już Rosella, jednak jego następca i przyjaciel, Josep Maria Bartomeu.
Podpisany kontrakt zawierał w sobie jedną, wchodzącą w życie latem 2016 roku, klauzulę, która diametralnie zmienia wygląd umowy. Od sezonu 2016/2017, czyli tuż po planowanych na 2016 wyborach prezydenckich, Argentyńczyk otrzyma niemal dwukrotną podwyżkę, która wywinduje jego pensję blisko granicy 40 milionów euro. Netto. Jeśli Barça rozegrałaby perfekcyjny sezon i zdobyłaby wszystkie trofea, pensja Messiego mogłaby urosnąć nawet do granic 60 milionów. Z samych zmiennych Leo może zarobić 13 milionów euro, do których należy dodać pieniądze z praw do wizerunku i 5% dla agenta. Po wejściu klauzuli w życie Messi stanie się zdecydowanie najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie, o kilka dystansów wyprzedzając Cristiano Ronaldo i Zlatana Ibrahimovicia.
W umowie zapisano najzwyklejsze klauzule, które ma każdy piłkarz Barçy: trenować, zachowywać się zgodnie z wewnętrznymi zasadami, uczęszczać na imprezy organizowane przez klub czy integrować się z katalońską społecznością. Pojawia się jednak nowa kwestia, które również sytuuje się w 2016 roku: jeśli Leo Messi zostałby sprzedany latem 2015 roku, otrzymałby 20 milionów euro rekompensaty za 'utraconą' pensję z następnego roku. Sytuacja kontraktowa Messiego stawia pytanie: czy istnieje na świecie jakiś klub, który mógłby pozwolić sobie na transfer Messiego? W biurach na Camp Nou zapewniają, że nie, eksperci sugerują, iż tylko Real Madryt, natomiast poza Hiszpanią zapewniają, iż to "szaleństwo".
Zasady gry
Jeśli Leo Messi opuściłby Barcelonę, ta otrzymałaby największą w historii kwotę za jednego piłkarza: 250 milionów euro. Zasady Finansowego Fair Play bardzo mocno ograniczają pole manewru dla największych europejskich klubów, szczególnie, gdy te nie mogą wydawać więcej niż same zarobią. UEFA ściśle przypatruje się wszystkim drużynom, co pokazują przypadki ukaranych Manchesteru City czy PSG.
Profesor ekonomii na Uniwersytecie w Vigo i doradca UEFA ws. Finansowego Fair Play, Ángel Barajas, mówi: "Z finansowego punktu widzenia odejście Leo Messiego z Barçy jest bez sensu; nie jest niemożliwe, jednak niesamowicie trudne do zrealizowania". Barajas mówi jasno, że jedynym klubem gotowym sfinansować tak wielki transfer byłby Real Madryt, choć ten od zawsze odcinał się możliwości transferu Leo. Na sprowadzenie Argentyńczyka, teoretycznie, mogłyby sobie pozwolić także Chelsea, City, PSG, Manchester United czy nawet inne europejskie kluby pozbawione stabilności Realu Madryt, jednak wszystkie drużyny są ograniczone przez Finansowe Fair Play. Sprowadzenie Messiego i wzięcie na siebie jego pensji byłoby praktycznie jednoznaczne z "ogromnymi sankcjami ekonomicznymi", do których mogłoby dojść np. wykluczenie z Ligi Mistrzów.
Jak dotychczas, z Londynu, nadeszło 'nie' związane z możliwością przeprowadzenia operacji. W piątek na konferecji prasowej asystent Jose Mourinho, Steve Holland, powiedział, że transfer Messiego jest "nie do zrealizowania" ze względów finansowych. Sam Mourinho miał w gronie swoich najbliższych powiedzieć, że do zrealizowania operacji sprowadzenia Leo do Chelsea musiałby dokonać dużych zmian w kadrze. To znaczy: zmniejszyć wydatki na płace i urządzić wyprzedaż gwiazd.
Sprowadzenie Messiego to koszt "przekraczający 450 milionów euro", mówi kolejna osoba mająca dużą wiedzę w temacie, koszt, który rocznie "zabierałby 90 milionów euro z budżetu każdego klubu". Jak na razie "nie ma klubu, który mógłby pozwolić sobie na takie wydatki". Sprzedanie wielkiej gwiazdy niekoniecznie pozwoliłoby na zamortyzowanie operacji, ponieważ konieczna byłaby sprzedaż trzech zawodników światowego formatu (z dużą pensją i jeszcze większą wartością na rynku transferowym). "Ryzyko jest ogromne. W końcu przeznaczasz 450 milionów euro na jedną osobę", mówi. "Piłkarz jest w pułapce" zawiązanej przez swój kontrakt i jest "tykającą bombą dla Barçy". Wszystkie źródła, z którymi konsultował się dziennik ARA, dodają jednak, że poza zgromadzeniem środków finansowych, należałoby jeszcze dotrzeć do samego Messiego na poziomie ekonomicznym, osobistym i przede wszystkim sportowym.
Messi, numer jeden
Pomimo tego, że sytuacja Messiego nie należy do najłatwiejszych, w biurach na Camp Nou zapewniają, że zrobią wszystko, aby uszczęśliwić gwiazdę. Jedyną opcją jest zdobycie trofeów w tym roku, czyli coś, co pomogłoby Bartomeu w kampanii wyborczej. Źródła w Barcelonie przyznają, iż jeśli konflikt między Messim a Luisem Enrique nie zostanie złagodzony i jeśli nie uda się ustabilizować sytuacji w szatni, prezydent nie zawaha się przed wyrzuceniem trenera z klubu. Leo jest numerem jeden, co potwierdza także relacja publiczności w meczu z Elche, która głośno wspierała piłkarza z Rosario.
Wyzwanie dla Bartomeu nie jest łatwe. Od kilku miesięcy Argentyńczyk nie jest w pełni szczęśliwy w Barcelonie. Nie ma jednego konkretnego powodu. Na tę sytuację składa się kilka kwestii, które składają się na wzmocnienie pogłosek o ewentualnym transferze i opuszczeniu przez Messiego Barçy po 15 latach wspólnej przygody. Kwestię tę podgrzewa tylko fakt, że rok temu Leo był zdecydowany na pożegnanie się z Barceloną, jednak zmienił zdanie po długiej rozmowie z Tito Vilanovą, która zakończyła się po 23. (...)
Bałagan z pensją
Jeśli Messi i Barça wrócą na właściwą ścieżkę, przed nowym zarządem stanie ogromne wyzwanie ekonomiczne. Od 2016 roku klub będzie musiał wydawać dwa razy więcej na pensję Argentyńczyka, do czego należy dodać także planowaną i uzgodnioną w tym roku podwyżkę dla Neymara. Odejście Xaviego i Alvesa, którzy zarabiają w Barcelonie naprawdę duże pieniądze, nie rozwiąże problemu; oczywiście, da sporo środków, jednak w całości nie załata nowych wydatków. W budżecie na ten rok Barça zaplanowała 14% wzrost wydatków na pensje, które już teraz pochłaniają blisko 300 milionów euro, a w 2016 będą jeszcze więcej. Chcesz mieć najlepszych, płać. Chcesz, aby byli u ciebie szczęśliwi, płać jeszcze więcej. Według informacji TV3 Messi poprosił o głowy m.in. Luisa Enrique i Juanjo Braua. Aby być szczęśliwym.
