Lekko ponad dwa miesiące temu FC Barcelona sięgnęła po swój drugi w historii tryplet pokonując w finale Ligi Mistrzów Juventus Turyn. Podopieczni Luisa Enrique jak i kibice Barcy są jednak ciągle głodni trofeów i nie zamierzają na tym poprzestawać. Już jutro Duma Katalonii stanie przed szansą zdobycia kolejnego skalpu w drodze do Sextete. W Gruzińskim Tibilisi zwycięzca Ligi Mistrzów - FC Barcelona zmierzy się z triumfatorem Ligi Europy - FC Sevillą w meczu o SuperPuchar. Pierwszy gwizdek otwierający spotkanie już o godzinie 20:45.
"Barcelona jest faworytem." - to słowa, które padły z ust szkoleniowca Andaluzyjczyków Unaia Emeryego na przedmeczowej konferencji. Trzeba powiedzieć wprost bez zachowywania przesadnej poprawności politycznej, że Hiszpan ma rację. Unai Emery jako trener nie wygrał z Barceloną ani razu, choć próbował aż 19 razy z różnymi klubami. Jego bilans to 13 porażek i 6 remisów. Oczywiście to tylko jeden mecz, w dodatku finałowy, więc wszystko się może zdarzyć, dlatego Duma Katalonii, mimo że przystępuje w roli zdecydowanego faworyta nie powinna zlekceważyć rywala, jednak naprawdę mało kto spodziewa się innego rezultatu niż zwycięstwa Katalończyków. Co ciekawe obie drużyny zmierzyły się już ze sobą w starciu o SuperPuchar Europy w 2006 roku. Wówczas z sukcesu mogli cieszyć się zawodnicy Seviili, którzy rozbili Barcę prowadzoną przez Franka Rijkaarda aż 3:0.
Niestety zarówno Barcelona jak i Sevilla nie staną na placu boju w najsilniejszych składach. Na obie drużyny spadły dość liczne problemy kadrowe. W barwach Blaugrany nie zobaczymy na pewno Jordiego Alby, Douglasa i jednego z faworytów do podium Złotej Piłki - Neymara. Brazylijczyk zachorował na świnkę i będzie nieobecny przez najbliższych 15 dni. Oczywiście na boisko nie wybięgną także dwaj nowi piłkarze: Arda Turan i Aleix Vidal. W związku z zakazem transferowym Turek i Katalończyk będą do dyspozycji trenera dopiero w styczniu. Jeżeli chodzi o drużynę z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán to na pewno nie zagrają Ciro Immobile, Daniel Carriço i Nico Pareja, a także najprawdopodobniej Adil Rami, Timothee Kołodziejczak i Steven N'Zonzi, cała trójka boryka się z salmonellą. Gołym okiem widać, że Emery ma naprawdę trudny orzech do zgryzienia przed meczem z Barcą. W wyniku tak licznych kontuzji w defensywie w ostatnim meczu sparingowym z AEK Atheny Unai wystawił na środku obrony... Grzegorza Krychowiaka i niewykluczone, że to Polak będzie musiał odpierać ataki Luisa Suareza czy Messiego.
Wszystko wskazuje zatem na to, że jutro zobaczymy Barcelonę w następującym składzie. Bramki pilnował będzie Marc-Andre Ter Stegen, który w poprzednim sezonie stawał między słupkami w pucharach. Linie obrony utworzą Dani Alves, Gerard Pique, Javier Mascherano - mianowany ostatnio czwartym kapitanem - oraz Jeremy Mathieu, który zastąpi Albę. W linii pomocy raczej nie będzie żadnych niespodzianek i Luis Enrique deleguje na murawę wszystko to co ma najlepsze, czyli Sergio, Ivana Rakiticia oraz Andresa Iniestę. W ataku na pewno zagrają Messi i Suarez. Pod znakiem zapytania pozostaje to kto uzupełni ofensywne tridente, choć wszystko wskazuje, że będzie to Pedro - dla którego kto wie czy nie będzie to ostatni mecz w koszulce Blaugrana - nie można też wykluczyć udziału od pierwszych minut chociażby Rafinhii ponieważ Lucho wystawiał młodego Brazylijczyka w linii ataku podczas meczów pretemporady.
Przewidywany skład:
Ter Stegen - Dani Alves, Gerard Pique, Javier Mascherano, Jeremy Mathieu - Sergio, Ivan Rakitić, Andres Iniesta - Pedro/Rafinha, Luis Suarez i Leo Messi.
Sextete, nadchodzimy!
SuperPuchar Europy
FC Barcelona - Sevilla
11 sierpnia 2015, 20:45, Tibilisi.