Piłkarze podróżują prywatnymi samolotami lub w klasie biznes, dbają o siebie nieprawdopodbnie dobrze, są profesjonalistami, ale... Ale prawda jest taka, że loty do Ameryki Południowej są niesamowicie męczące i - jak sugeruje kataloński Sport - do najbliższego El Clásico Leo Messi, Luis Suárez i Neymar mogą podchodzić zdecydowanie bardziej zmęczeni od Garetha Bale'a, Cristano Ronaldo i Karima Benzemy.
Portugalski gwiazdor jest jedynym piłkarzem z tria BBC powołanym do reprezentacji na marcowe spotkania. Jego reprezentacja gra dwukrotnie, raz w ojczyźnie i raz w Belgii. W najgorszym scenariuszu dla Realu Cristiano Ronaldo wystąpiłby w obu, jednak podróże nie są najdłuższe, a w dodatku spotkanie w Belgii może zostać odwołane z powodu zagrożenia atakiem terrorystycznym. Benzema nie otrzymał powołania z powodu afery związanej z Mathieu Valbueną, a Bale'owi urodziło się dziecko.
Sytuacja MSN jest inna i bez wątpienia gorsza. Każdy z napastników Barcelony zagra dwa mecze w Ameryce Południowej na boiskach o nie najlepszej klasie, a w dodatku będą musieli odbyć bardzo długie podróże. Messi zagra w Santiago z Chile, a potem wróci do Argentyny na mecz z Boliwią. Suárez w Recife zmierzy się z Neymarem, a potem będzie musiał wrócić do ojczyzny, podczas gdy 24-latek pojedzie do Asuncion w Paragwaju.
Jak podliczyli katalońscy dziennikarze, w wypadku odwołania meczu Belgii z Portugalią napastnicy Barçy podróżowaliby w sumie 62352 kilometry, podczas gdy ich rywale z Realu zaledwie 882. W dodatku sytuacji nie ułatwia fakt, że do treningów przed sobotnim meczem piłkarze Barcelony wrócą najprawdopodobniej dopiero w piątek.