Miało być tak pięknie. Wygrana z Realem 1:0 po golu Pique. W najgorszym przypadku remis. Skończyło się niestety porażką i pytaniami o formę fizyczną podopiecznych Luisa Enrique. Sytuacja w lidze wciąż jest bezpieczna, 6 i 7 punktów przewagi nad dwoma drużynami z Madrytu, lepszy bilans bezpośrednich spotkań, tylko 7 kolejek do końca. Wystarczy wygrać z Valencią, Deportivo (wyjazd), Gijon, Betisem (wyjazd) i Granadą (wyjazd). Można nawet przegrać z Realem Sociedad i Espanyolem. To jest jednak teraz nieważne w obliczu czekającego nas dwumeczu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Odpadnięcie z gry na tym etapie sprawi, że sezon zostanie uznany za nieudany. Niestety rywal jest bodaj najtrudniejszy z możliwych. Na Camp Nou o 20:45 przeciwo Blaugranie wyjdzie Atletico Madryt.
Obie drużyny spotkały się na tym etapie rozgrywek niemal dokładnie 2 lata temu. 1 kwietnia na Camp Nou padł remis 1-1, na gola Diego w samo okienko odpowiedział kwadrans później Neymar po podaniu rozgrywającego wielkie partidazo Andresa Iniesty. W rewanżu Atletico szybko objęło prowadzenie za sprawą Koke i choć wynik nie uległ zmianie to dużo bliżej było podwyższenia rezultatu przez "Los Colchoneros" niż wyrównania stanu dwumeczu. To było jednak Atletico, które zagrało w finale Ligi Mistrzów i zdobyło mistrzostwo Hiszpanii, a Barca była wówczas rozbita, z kontuzjowanym Valdesem i szukającym formy Messim. Dziś Atletico jest na podobnym poziomie co dwa lata temu, ale "Duma Katalonii" wygląda dużo lepiej i nie zmienia tego porażka w El Clasico. W 1/8 finału Barca bez problemów rozprawiła się z Arsenalem Londyn, a Atletico potrzebowało rzutów karnych by pokonać PSV Eindhoven. Niestety, podopieczni Diego Pablo Simeone to rywal bardzo niewygodny, zwłaszcza w pucharowym dwumeczu.
Był taki okres w latach 2007-2012, że Barcelona wygrała 7 kolejnych domowych spotkań z Atletico, strzelając w nich łącznie 28 bramek. Później przyszły trzy remisy (bilans bramkowy 1:1) i kolejne trzy zwycięstwa, ale dużo bardziej skromne. 3:1 w lidze w styczniu 2015 roku (gole każdego z tridente), 1:0 w Copa del Rey (Messi dobijał przestrzelonego karnego) i 2:1 w styczniowym meczu, który Atletico kończyło w 10 (bramki Messiego i Suareza). Plan Atletico na ten mecz jest prosty - strzelić bramkę. 1:1 czy nawet porażka 2:1 to znakomite wyniki dla gości. Wymarzony wynik dla Barcelony to 2:0 - taka strata będzie już bardzo trudna do odrobienia bo piłkarze z Vicente Calderon będą musieli zarówno atakować jak i uważać na kontrataki. Oczywiście jeśli długo na Camp Nou będzie utrzymywał się bezbramkowy remis to też faworyzuje to Atletico.
Wiele mówiło się o możliwych osłabieniach w drużynie gości, ale ostatecznie wygląda na to, że Godin i Savić zagrają od początku na środku obrony, a poza grą pozostaną jedynie Gimenez, Gamez i Oliver Torres. Pewniakami na bokach obrony są Juanfran i Filipe Luis. W pomocy zagrają prawdopodobnie Koke, Gabi, Augusto i Saul, przed nimi Griezmann, a na szpicy Fernando Torres. Luis Enrique postawi na skład z Klasyku, wymieniając jedynie w bramce Bravo na Ter Stegena. Pique zagra swój 80 mecz w Lidze Mistrzów. Tridente MSN ma już łącznie 114 goli w Champions League, z czego po 6 w tym sezonie ustrzelili Suarez i Messi, a trzy bramki dołożył Neymar.
To będzie arcytrudny mecz, w którym nasi ulubieńcy będą musieli wspiąć się na wyżyny umiejętności. Niektórzy mają pewnie przed oczyma 2012 rok, gdy Barca najpierw przegrała u siebie 1:2 z Realem by 3 dni później na Camp Nou zremisować 2:2 z Chelsea i odpaść z Ligi Mistrzów. Dziś w Barcelonie od rana leje deszcz, ale na czas meczu opady mają ustać. Czy nad piłkarzami Blaugrany zaświeci słońce?
FC Barcelona - Atletico Madryt, Camp Nou, 5.04.2016 godz.20:45
Sędziuje: Felix Brych