Ricardo Rosety, GolTV: Jak się czujesz?
Neymar: Dobrze. Mam przeciążony mięsień przywodziciel, ale już jestem gotowy do gry.
Co najbardziej Ci przeszkadza po El Clásico – problemy zdrowotne czy gol Sergio Ramosa?
Bez wątpienia gol w końcówce. Rozegraliśmy świetny mecz, szczególnie w drugiej połowie. W El Clásico wszystko może się jednak zdarzyć, także gol w ostatnich sekundach.
To była dla Barçy stracona szansa?
Tak, mamy takie odczucie. Straciliśmy dwa punkty. Mieliśmy praktycznie wygrany mecz, ale ostatecznie straciliśmy gola na 1:1.
W LaLiga tracicie już sześć punktów.
Jeszcze daleko do końca rozgrywek. Musimy być bardzo skoncentrowani, szczególnie na sobie. Nie możemy się patrzeć na Real, a po prostu robić swoje do końca.
Macie wrażenie, że nie ma już miejsca na błąd?
To trudne. Rok temu to my mieliśmy 11 punktów przewagi, ale mistrzostwo zdobyliśmy na samym finiszu. LaLiga jest bardzo trudna. Nigdy nie możesz być spokjny. Każdy mecz może być łatwy, ale piekielnie dużo jest tych trudnych. Jak mówiłem – musimy robić swoje.
Jak oceniasz Real Madryt?
To bardzo silny zespół. W ostatnich meczach dobrze sobie radzą, ale nie życzę im żadnych trofeów, bo są naszymi rywalami. Chcę za to, aby stracili punkty i pozwolili nam się zbliżyć.
Zmieniłeś styl gry? W tym roku bardziej asystujesz niż strzelasz.
Nic nie zmieniłem. Chcę pomagać kolegom z zespołu jak tylk mogę, a czy to gole czy asysty... Nie ma to znaczenia. Wszystko wygląda dla mnie tak samo.
Czy seria bez gola Cię nie martwi?
Wszystko może się zdarzyć. Jasne, że chcę wychodzić na boisko i trafiać raz za razem, ale nie mogę zrobić wszystkiego.
Wraca obrazek z El Clásico? Miałeś genialną okazję.
Tak. Mieliśmy jako zespół pełno okazji do zabicia meczu. Brakowało nam tej bramki. Taki jest futbol.
To już trzy remisy w LaLiga z rzędu – z Málagą (0:0), Realem Sociedad (1:1) i Realem Madryt (1:1).
Nie wiem, co nam się stało. Zawsze wychodzimy na boisko po to, aby wygrywać i grać jak najlepiej. Czasami zdarzają się problemy, nie możesz trafić do siatki czy celnie podać. W piłce nożnej nie da się zawsze być gotowym na 100%.
Czy zauważyłeś jakąś zmianę stylu Barçy?
Nie, jak dla mnie nie zmieniło się nic. Barcelona ma swoją filozofię. Zagramy gorszy mecz i cały świat mówi o zmianach w zespole. Barça jest i będzie Barçą.
W roku zakończonym trypletem mecz na Anoeta był punktem zwrotnym.
Musimy wrócić do gry na naszym najlepszym poziomie. Po porażce z Realem Sociedad wróciliśmy i daliśmy z siebie wszystko, aby zdobyć wszystko. Uważam, że każda rzecz może się zdarzyć. Chcemy wygrać wszystko.
W tym roku tracicie wyjątkowo dużo punktów na Camp Nou.
To wyjątkowo trudne pydanie. Dużo osób mnie o to pyta, ale ja nie wiem. Robimy wszystko, co możemy. Jak już mówiłem – futbol jest jaki jest. Czasami grasz gorszy mecz, nie zawsze będziemy wygrywać czy zdobywać multum bramek. Każdy przechodzi przez gorsze okresy. (...)
W poniedziałek poznamy nazwisko zwycięzcy Złotej Piłki. Będzie nim prawdopodobnie Cristiano Ronaldo.
Nie wiem, kto sięgnie po trofeum, ale dla mnie zwycięzca jest jeden – Leo Messi. Kiedy mówimy o grze w piłkę, on jest najlepszy. Cristiano to wielki piłkarz, zawsze to pokazuje, ale dla mnie Leo jest zdecydowanie lepszy.
Złota Piłka jest dla Ciebie celem?
Jasne, że tak, ale dopóki Leo gra, będzie mi trudno ją zdobyć. Messi jest najlepszy.
Przedłużyłeś kontrakt do 2021 roku. Wypełnisz go czy będziesz chciał odejść do klubu, w którym będziesz mógł zdobyć Złotą Piłkę?
Jestem bardzo szczęśliwy w Barcelonie, w zepsole, który ma wszystko. Jasne, chciałbym Złotej Piłki, ale bez przesady. Chcę być szczęśliwy i tu jestem. Jeżeli nie zdobędę Złotej Piłki, nic się nie stanie. Nie gram po to, aby zdobywać trofea indywidualne, a dla przyjemności. Zdobycie Złotej Piłki jest następstwem pracy. Dla mnie możliwość bycia w jednej drużynie z Leo Messim jest czymś wspaniałym i dla mnie jest najlepszy.
Rozwinąłeś się w Barcelonie?
Tak, trochę się zmieniłem. Sporo się nauczyłem, poprawiłem pod wieloma względami. Teraz jestem lepszy.
Bez wchodzenia w detale, jak wpłynęły na Ciebie problemy z Urzędem Skarbowym?
Piłkarsko – w żaden sposób. Wychodząc na murawę, czy to na mecz, czy na trening, zapominam o wszystkim i koncentruję się na grze, swojej pracy. To kiepskie sprawy, bo robimy wszystko, aby było dobrze. Mój ojciec wie co robi. Ludzie mówią wiele o rzeczach, o których nie mają pojęcia. Pojawiają się wiadomości w mediach i czasami są momenty, w których myślisz, że już nie wytrzymasz. Nie mówię tu o sobie, ale o mojej mamie czy ojcu. Ja jestem przyzwyczajony do presji i tego, że ludzie mówią o mnie nie do końca korzystnie. Ludzie, którzy krytykują, zwykle nie myślą, a tylko gadają. Okres problemów z fiskusem był trudny, szczególnie dla mojej rodziny.
Wracając do futbolu, uważasz MSN za najlepszy atak świata?
Trudno mówić mi o sobie. Nie lubię tego. Nasze wyniki są jednak historyczne, wiemy o tym i zawsze staramy się poprawiać i być szczęśliwymi. Możliwość przebywania z Leo i Luisem Suárezem jest dla mnie przyjemnością.
Jak wygląda wasza przyjaźń?
Jest dziwna, bo łączy Argentyńczyka, Urugwajczyka i Brazylijczyka. Jesteśmy rywalami w Ameryce Południowej. Nie wiem, co się zdarzyło, ale jesteśmy w świetnych relacjach, ciągle żartujemy.
Rozmawialiście o przejściu na emeryturę w Barcelonie?
Czasami. Chcemy spędzić razem jak najwięcej czasu. Ta przyjaźń sprzyja każdemu z nas.
Do gry wrócił Andrés Iniesta. Czemu jest tak szczególny?
Jest nieporównywalny z nikim innym, wielki. Wyróżnia się na tle każdego. Andrés jest bardzo elegancki. Ma kosmiczną klasę. Nie widziałem lepszego pomocnika od niego. Nie potrzebuje żadnej Złotej Piłki, aby przejść do historii jako legenda.