Javier Mascherano zapamięta środowy mecz z Osasuną (7:1) na zawsze. 32-latek zdobył pierwszą bramkę dla Barçy w 319 spotkaniu w jej barwach. Przy wyniku 5:1 obrońca wykorzystał rzut karny, pewnym i mocnym strzałem pokonując Salvatore Sirigu. Jego trafienie było głośno celebrowane na Camp Nou, a także i w mediach społecznościowych. Nie można się temu jednak dziwić, bo El Jefecito na gola czekał prawie siedem lat!
– Biorę tę sytuację jako historyjkę, coś anegdotycznego, bardziej jak wyraz wsparcia. Najważniejsze było zwycięstwo i zdobycie trzech punktów. Brak gola mnie nie martwił, ale w sytuacji, gdy cały świat naciskał, trudno było odmówić kolegom z zespołu strzelania rzutu karnego. Nie wiedziałem, jak go strzelić, ale najważniejsze, że udało mi się nie zmarnować jedenastki i zapisać się w historii w inny sposób. W sporcie drużynowym każdy ma swoją rolę, a moją nie jest zdobywanie bramek – powiedział Mascherano po zakończeniu spotkania.
Bramka Mascherano na 6:1 była zarazem setnym golem Barçy w tej edycji LaLiga oraz 500. trafieniem Barçy za kadencji Luisa Enrique. Bardziej symbolicznie być już chyba nie mogło.