Bez Neymara wielu nie wyobrażało sobie Barcelony, a tymczasem po odejściu Brazylijczyka, Duma Katalonii zaliczyła kapitalny start sezonu wygrywając pięć pierwszych spotkań w lidze i rozbijając Juventus Turyn podczas inauguracji Ligi Mistrzów. Ważniejsze jest jednak to, że Ernesto Valverde zyskał coś, co przy obecności Neymara było praktycznie niemożliwe, a mianowicie taktyczną swobodę.
Trio MSN oznaczało, że Barcelona była przywiązana do formacji 4-3-3, natomiast obecnie Valverde może dowoli eksperymentować z róznymi strategiami włączając w to np. przesunięcie Suareza na skrzydło i ustawienie Leo Messiego w centralnej części ataku.
Hiszpan próbował także m.in. cofać Messiego i jednocześnie ustawiać Dembélé bądź Deulofeu na skrzydle. Poza tym 53-latek testował ustawienie 4-4-2, w którym rolę lewego skrzydłowego pełnił Denis Suarez.
Najważniejszym jednak aspektem tych roszad jest fakt, że Valverde w każdym spotkaniu wykorzystuje wszystkie zmiany i sprawia, że teoretyczni rezerwowi czują się ważną częścią drużyny i mogą nawet walczyć o miejsce w podstawowym składzie Blaugrany.