Reprezentacja Chorwacji napisała nową kartę w swojej historii. Piłkarze Zlatko Dalicia pierwszy raz w historii kraju awansowali do finału mistrzostw świata. Udało im się to dzięki pokonaniu Anglików (2:1) w środowym półfinale turnieju w Rosji. Wcześniej największym sukcesem Hrvatskiej było zdobycie brązowego medalu na mundialu w 1998 roku.
Mecz rozpoczął się jednak idealnie dla Anglików. Bramkę na 1:0 z rzutu wolnego już w piątej minucie zdobył Kieran Trippier. Defensor Tottenhamu popisał się pięknym uderzeniem. Później na 2:0 podwyższyć mógł Harry Kane, ale klubowy kolega strzelca gola nie zdołał pokonać Danijela Subašicia mimo dwóch świetnych okazji. Po przerwie do głosu doszli Chorwaci. W 68. minucie cudowną bramkę, w stylu Zlatana Ibrahimovicia, zdobył Ivan Perisić, a w dogrywce losy meczu rozstrzygnął Mario Mandžukić.
– Dzień przed półfinałem miałem 39 stopni gorączki. Leżałem w łóżku, próbując nabrać sił. Warto było. W finale zagrałbym nawet z urwaną nogą! Anglicy myśleli, że są już w finale. Ale cóż, niech dalej robią swoje, a my w niedzielę zagramy w finale – powiedział z uśmiechem Ivan Rakitić, pomocnik Barcelony. Gracz Dumy Katalonii rozegrał pełnych 120 minut i zaprezentował się naprawdę dobrze.