Minęły już nie dni, nie miesiące, a lata od zapewnienia Jordiego Alby o przedłużeniu kontraktu. Hiszpan otrzymał taką obietnicę w 2016 roku od Raüla Sanllehíego. Od tamtego czasu zarząd Barcelony nie podjął jednak żadnych kroków, aby do tego przedłużenia doszło. W tym czasie wielu innych zawodników poprawiło swoje kontrakty, ale 29-letni defensor dalej musi czekać na swoją kolei. Jego umowa wygasa w 2020 roku, więc Katalończycy nie mają wiele czasu, aby usiąść ze swoim piłkarzem do rozmów i dojść do porozumienia. Wydaje się więc, że przedłużenie kontraktu Jordiemu Albie powinno być priorytetem Barcelony. Mimo to nic nie wskazuje na to, aby w niedługim czasie miało do tego dojść. Klauzula Hiszpana wynosi 150 milionów euro i skutecznie odstrasza potencjalnych zainteresowanych, ale jeśli zarząd nie zdecyduje się na rozpoczęcie negocjacji, już niedługo mogą pojawić się schody.
29-latek przedłużył swój kontrakt z Barceloną w 2015 roku i nowa umowa została podpisana na pięć kolejnych sezonów. Ubiegła kampania była zdecydowanie najbardziej udana w wykonaniu obrońcy, szczególnie jeśli spojrzymy na osiągnięte przez niego liczby. Mimo zajmowanej na boisku pozycji, Alba był jedną z kluczowych postaci w ofensywie Katalończyków. Pojawienie się na stanowisku trenera Ernesto Valverde, a także opuszczenie Camp Nou przez Neymara sprawiło, że Hiszpan mógł pokazać pełnie swoich umiejętności. W ostatnim sezonie zdobył on we wszystkich rozgrywkach 3 bramki oraz zanotował 11 asyst. Jak na lewego obrońcę jest to znakomity wynik.
Nie można również przejść obojętnie obok ilości minut, które 29-latek spędził na murawie. We wszytkich rozgrywkach zagrał on łącznie przez 4000 minut i nie wydaje się, aby w obecnej kampanii liczba ta miała ulec zmniejszeniu. Szczerze mówiąc, Jordi Alba jest jedynym zawodnikiem pierwszej drużyny, który nie ma swojego naturalnego zastępcy. W przypadku obniżki formy, czy też absencji z powodu kartek lub kontuzji, szkoleniowiec Blaugrany będzie miał spory problem w zastąpieniu Hiszpana. W zasadzie, Ernesto Valverde miałby w takim wypadku trzy możliwości. Pierwszą z nich jest przesunięcie na lewą stronę defensywy, któregoś z nominalnych lewonożnych środkowych obrońców, a więc Vermaelena, Umtitiego lub Lengleta. Drugą opcją byłoby zastąpienie 29-latka którymś z prawych defensorów, a więc Sergim Roberto lub Nelsonem Semedo. Ostatnią możliwością byłoby wystawienie na tej pozycji Juana Mirandy, 18-latka, który na co dzień gra w Barcy B. Nie wiadomo więc, jak zaprezentowałby się grając w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Niezależnie od wyboru, absencja Jordiego Alby byłaby nie lada problemem. Ma on pełne zaufanie u szkoleniowca Barcelony oraz, co równie istotne, bardzo dobrze współpracuje z Leo Messim. Argentyńczyk jest tym, który najwięcej korzysta na ofensywnych zapędach lewego obrońcy. Można więc powiedzieć, że 29-latek jest kluczowym zawodnikiem, a także ma pełne zaufanie Ernesto Valverde, a mimo to cały czas nie może się doczekać obiecanego kontraktu.
Nie wiadomo, jak długo zarząd Barcelony będzie zwlekać z rozpoczęciem rozmów, ale musi to nastapić niebawem. Jeśli dalej nie będzie żadnych sygnałów dotyczących przedłużenia kontraktu Alby, będzie on mógł zasiąść do rozmów z innymi klubami, które chętnie widziałyby go w swoich zespołach. Nie ma wątpliwości, że Hiszpan znajduje się obecnie w ścisłej czołówce lewych obrońców na świecie, a należy pamiętać, że pozycja ta nie obfituje w wielu zawodników światowej klasy. Jak informuje "Sport", wstępne zainteresowanie zawodnikiem Barcelony wykazywał już Manchester United oraz Chelsea. Posiadanie w swojej drużynie Jordiego Alby sprawia, że ma się nie tylko obrońcę, ale również skrzydłowego, który bardzo chętnie podłącza się do akcji ofensywnych, przez co wprowadza zamęt w szeregach defensywnych rywali.
Jordi Alba nie kryje się z tym, że cały czas oczekuje na propozycję nowego kontraktu. Nie tak dawno wyraził on nawet chęć zakończenia kariery na Camp Nou. 29-latek jest bardzo zawodolony z życia w Barcelonie, a także ze swojej pozycji w klubie. Rozpoczął nowy sezon bardzo dobrze i wszystko wskazuje na to, że utrzymał formę z poprzedniej kampanii. Dodatkowo w spotkaniu z Huescą mogliśmy zobaczyć, że jego wzajemne rozumienie się z Leo Messim dalej pozostaje na niewiarygodnym poziomie. Wprawdzie w starciu z beniaminkiem rolę się odwróciły i to Argentyńczyk zanotował asystę przy trafieniu Hiszpana, ale mimo wszystko widać, że obaj zawodnicy czują się bardzo komfortowo, kiedy razem przebywają na murawie.
Parę dni temu nowy selekcjoner reprezentacji Hiszpanii ogłosił listę zawódników, którzy zostali powołani na najbliższe spotkania. Zabrakło na niej Jordiego Alby, który nie krył zawodu. 29-latek wystąpił w drużynie narodowej 66 razy i zdobył 8 bramek. W wywiadzie zapewnił on, że nie ma złych relacji pomiędzy nim, a Luisem Enrique, ale brak powołania lewego obrońcy Barcelony sugeruje jednak co innego. Tak czy inaczej, Blaugrana może skorzystać na zaistaniełej sytuacji. Brak udziału w meczach reprezentacyjnych zmniejsza ryzyko kontuzji, która przy braku naturalnego zmiennika, byłaby bardzo problematyczna. Poza tym, Jordi Alba może się teraz całkowicie skupić na reprezentowaniu barw klubowych. Niemniej można być pewnym, że temat kontraktu Hiszpana będzie się jeszcze pojawiał i jeśli zarząd Barcelony nie zdecyduje się rozpocząć rozmów, przyszłość 29-latka na Camp Nou nie będzie wcale pewna.
