"A mury runą, runą, runą!"
Spotkanie Barcelony z Atletico miało wiele podtekstów. Nie chodziło tylko o starcie lidera z wiceliderem. Nie chodziło tylko o umocnienie swojego miejsca w tabeli i o ustalenie kwestii zwycięzcy La Liga. Nie chodziło tylko o to, że rozgrywkę z wysokości trybun oglądał Ole Gunnar Solskajer. Chodziło też o to, że na Camp Nou przyjechał Griezmann, postać niektórych ekscytująca, niektórych już nużąca, ale ze wszech miar elektryzująca media.
Do jedenastki Barcelony powrócili już Pique, Messi oraz Rakitić, natomiast Diego Simeone mógł już skorzystać z Diego Costy.
Pierwszy strzał oddał już w drugiej minucie Gimenez, ale wylądował daleko ponad siatką i nie stanowił w zasadzie żadnego zagrożenia. W 9 minucie Luis dośrodkował piłkę w pole karne, do piłki wyskoczył Costa, ale nie zaskoczył ter Segena.
Pierwszą groźną akcję Barcelony oglądaliśmy w 14 minucie. Messi dograł piękną piłkę do Alby, który wybiegł zupełnie niekryty na czystą pozycję, ale trafił tylko w słupek. Przed upływem pół godziny przed szansą pokonania Oblaka stanął Coutinho, świetnym balansem ciała pokonał obrońcow rywala, ale strzelił wprost w bramkarza. Chwilę potem sędzia wyprosił z boiska Diego Costę za niewybredne odzywki w kierunku arbitra i Atletico musiało radzić sobie do końca meczu w dziesiątkę.
Już w 34 minucie Simeone musiał dokonać roszady w składzie, Correa zastąpił na boisku Ariasa, który musiał opuścić plac gry z powodu dolegliwości. Chwilę przed końcem pierwszej połowy strzał z dystansu oddał Messi, ale trafił wprost w Oblaka. W ostatnich sekundach doliczonego czasu, Coutinho po dośrodkowaniu z prawej strony od Suareza, próbował trafić do siatki głową, ale nie udało mu się wyprowadzić drużyny na prowadzenie.
Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy indywidualną akcją popisał się Messi, ale jego strzał wylądował w rękawicach Oblaka. Dwie minuty później boisko opuścił Filipe Luis i zastąpił go Alvaro Morata. W 62 minucie Valverde doszedł do wniosku, że najwyższa pora dokonać jakichś zmian i wpuścił na boisko Malcoma w miejsce Arthura. Barcelona próbowała raz po raz sforsować bramkę Oblaka, ale po pierwsze zespół Ernesto cierpiał na ogromny brak skuteczności, a po drugie bramkarz Atletico stanowił dziś zaporę nie do przejścia.
W 80 minucie boisko opuścił Coutinho i zastąpił go Carles Alena. To, na co wszyscy czekaliśmy stało się wreszcie w 84 minucie, gdy przepięknym strzałem popisał się Suarez. Napastnik Barcelony uderzył piłkę z dystansu fantastycznym wolejem i wpadła ona minimalnie pod ręką opadającego na murawę Oblaka. Nie minęła chwila, gdy do akcji wkroczył sam Leo Messi. Po fantastycznym podaniu Rakitica z głębi pola wykazał się indywidualną akcją i schodząc ze skrzydła do środka, wpakował piłkę do siatki.
Podopieczni Cholo, na czele z Oblakiem, pomimo gry w osłabieniu, dzielnie starali się bronić dostępu do własnej bramki, ale błysk geniuszu im na to nie pozwolił i Barcelona ostatecznie pokonuje Atletico Madryt, swojego bezpośredniego rywala w walce o tytuł mistrza Hiszpanii, 2:0.