Barcelona na piątkę!
Barcelona przystępowała do dzisiejszego spotkania ze sporymi brakami kadrowymi. Z powodu kontuzji w napadzie nie mogli zagrać zarówno filar drużyny, Leo Messi, jak i Luis Suarez, który dorobił się urazu w poprzednim spotkaniu oraz wiecznie niefrasobliwy Ousmane Dembele. Skutkiem tego Ernesto Valverde musiał zdecydować się na dość eksperymentalne zestawienie linii ataku.
Już w okolicach 7. minuty Griezmann oddał strzał na bramkę rywali, który początkowo wydawał się być groźny, jednak ostatecznie piłka wylądowała obok dalszego słupka i nie miała szansy zagrozić Martinowi. Przez pierwszy kwadrans gospodarze mocno naciskali na swojego przeciwnika, prowadząc mecz absolutnie pod swoje dyktando, a napastnicy Betisu mogli tylko z daleka pomachać ter Stegenowi, który był totalnie bezrobotny. W 14. minucie niespodziewany strzał oddał ponownie Griezmann, ale wylądował on w rękawicach Martina. Warto nadmienić, że od początku meczu Francuz wykazywał się bardzo dużą gorliwością w konstruowaniu gry, miał bodajże największy współczynnik kontaktu z piłką.
W 15. minucie jednak stało się coś... bardzo dziwnego. Sergio Busquets nonszalancko zagrał piłkę do przeciwnika, a Betis postanowił skorzystać z tego bardzo hojnego prezentu, tym bardziej że zdezorientowana obrona Barcelony niemalże rozstawiła rywalom czerwony dywan do bramki. Wystarczyło zaledwie kilka dotknięć futbolówki i ter Stegen musiał wyciągać piłkę z siatki po uderzeniu Fekira, nowej gwiazdy zespołu z Sevilli.
W następnej partii pierwszej połowy Blaugrana starała się sforsować zasieki obronne gości, jednak zawodnicy Rubiego postawili sobie za cel, by wyłącznie przeszkadzać gospodarzom w konstruowaniu akcji i nastawiać się na szybkie kontry. Po jednym z takich manewrów nerwy puściły Pique, który nie nadążył za graczem Betisu i powalił go na murawę, za co słusznie obejrzał żółty kartonik, a sędzia obdarował poszkodowanych stałym fragmentem gry. Do piłki podszedł Fekir i oddał mocny strzał, ale nie zaskoczył ter Stegena. Chwilę póżniej w polu karnym pośliznął się Rafinha, ale nie było mowy o rzucie karnym.
W 37. minucie pięknym prostopadłym podaniem Busquets uruchomił na lewym skrzydle Albę, ten podał piłkę do wbiegającego w pole karne Rafinhę, ale tylko sam zainteresowany wie, jakim cudem nie znalazła się ona w siatce Martina. Cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy fantastycznym podaniem popisał się Sergi Roberto, a piłkę do siatki wpakował jeden z najbardziej aktywnych zawodników tej partii meczu, czyli Antoine Griezmann.
Druga połowa rozpoczęła się doskonale dla gospodarzy. Sergi Roberto zagrywał piłkę w kierunku pola karnego, choć wydawało się, że jest ona stracona, jednak w powszechnym zamieszaniu ostatecznie wylądowała pod nogami Griezmanna, który pięknym strzałem umieścił ją w siatce, wyprowadzając swój zespół na 2:1. Francuz nie odmówił sobie małego show, ponieważ po celebracji gola podbiegł do rogu boiska i wyrzucił w powietrze bordowo-granatowe confetti. Potem zaczęła się już tylko zabawa w wykonaniu Blaugrany.
W 56. minucie Semedo wypuścił się niemalże do linii końcowej boiska i prostopadłym podaniem uruchomił Carlesa Pereza, który minął Guardado i wpisał się na listę strzelców, na co skrupulatnie pracował od pierwszej sekundy spotkania. Nie minęły cztery minuty, a o piłkę powalczył Griezmann, ta trafiła do Busquetsa, który popisał się świetnym prostopadłem podaniem do wbiegającego z lewej strony Alby, a ten bez zastanowienia umieścił ją w siatce i na tablicy wyników mogliśmy obejrzeć rezultat 4:1.
W 72. minucie z boiska zszedł Busquets, który wpisał się na listę asystujących, a zmienił go Arturo Vidal. Piętnaście minut przed zakończeniem pierwszej połowy doświadczyliśmy zdarzenia wręcz niebywałego w erze Ernesto Valverde - na boisko wszedł młodziutki Ansu Fati, zaledwie 16-letni zawodnik sekcji młodzieżowej. Chwilę przed tym debiutem jednak Blaugrana doprowadziła do wyniku 5:1. Akcję zainicjował Carlos Perez, posłał piłkę na lewe skrzydło do Griezmanna, który wślizgiem podał futbolówkę do Arturo Vidala, który pewnym strzałem pokonał Martina.
Dziesięć minut przed zakończeniem spotkania z rozproszenia w fazie euforii w drużynie gospodarzy skorzystał Betis. Griezman wpuścił trochę na minę de Jonga, Barcelona straciła piłkę, a Moron strzelił gola pocieszenia bardzo ładnej urody. Chwilę później boisko opuścił Rafinha, a na murawie zameldował się Junior Firpo, który jak warto nadmienić - jest byłym piłkarzem Realu Betis. W 85. minucie bardzo bliski wpisania się na listę srzelców w swoim debiucie był Ansu Fati, jednak piłka minimalnie minęła słupek bramki.
Co to był za mecz! W pierwszej połowie, w trakcie której znakomita większość fanów FC Barcelony łapała się z zażenowania za głowy, w następnej nie nadążała z oklaskiwaniem kolejnych goli i wspaniałych zagrań jej piłkarzy. Na wielki plus również debiut Ansu Fatiego, który udowodnił, że nie boi się grać piłką. Cóż, oby więcej takich drugich połówek!
FC Barcelona 5:2 Real Betis
Antoine Griezmann (41', 50'), Carles Perez (56'), Jordi Alba (60'), Arturo Vidal (77')
Nabil Fekir (15'), Loren Moron (79')