Teoretycznie Barcelona ma małe szanse na obronę mistrzostwa Hiszpanii, ale jedna porażka Realu Madryt może wszystko zmienić. Jeśli jednak Barca po raz kolejny straci punkty to sprawa będzie już rozstrzygnięta. Dlatego też nie można pozwolić na kolejną chwilę słabości, zwłaszcza w ligowym szlagierze. Dziś o 22:00 mecz z Atletico Madryt. Szkoda, że bez publiczności.
Diego Simeone trenuje Atletico już od 2011 roku, ale nigdy jeszcze nie wygrał na Camp Nou! Ostatni raz "Los Colchoneros" wywozili trzy punkty ze stadionu "Dumy Katalonii" w 2005 i 2006 roku. W zeszłym sezonie było 2:0 po bramkach Suareza i Messiego w samej końcówce. Jesienią zeszłego roku Barca wygrała z kolei w Madrycie 0:1 po przebłysku Messiego w 86 minucie. Atletico zresztą do czasu zawieszenia rozgrywek grało przeciętnie i biło rekordy remisów. Po wznowieniu ligi zremisowało z Athletic Bilbao, ale następnie wygrało cztery kolejne mecze i wobec potknięć rywali awansowało na trzecie miejsce, którego już raczej nie odda. Na wyjeździe piłkarze ze stolicy wygrali jednak tylko 5 z 16 spotkań, za to Barca u siebie ma bilans 15-1-0. To jednak koniec dobrych informacji.
Jak donoszą katalońskie media, posada Quique Setiena już wisi na włosku. Miał być progres, miał być powrót do korzeni, miała być atrakcyjna piłka, a tymczasem Blaugrana gra nudno i przewidywalnie, a między piłkarzami i sztabem szkoleniowym dochodzi do napięć. Prezydent Bartomeu już podobno rozmawia z ewentualnymi następcami 61-latka, w grę wchodzi nawet objęcie posady przed sierpniowym wznowieniem Ligi Mistrzów. Źle się dzieje, aczkolwiek trzeba zakasać rękawy i grać dalej ponieważ Primera Division nie zwalnia tempa. Na szczęście Setien nie ma wielkich problemów z kontuzjami, we wtorkowy wieczór niedostępni będą tylko Dembele i de Jong. Przed Ter Stegenem zagrają Semedo, Pique, Lenglet i Alba. W drugiej linii zapewne Vidal, Busquets i Puig lub Rakitić (Arthur znajdzie się na ławce). W ataku Messiego i Suareza wspomoże ktoś z pary Ansu Fati / Antoine Griezmann. Francuz strzelił 133 bramki w 257 meczach dla Atletico, a ogółem w karierze klubowej (obejmującej też grę w Realu Sociedad) ma dokładnie 199 goli w 500 meczach.
Leo Messi znajduje się ostatnio w słabszej dyspozycji, ale nie zmienia to faktu, że Argentyńczyk znów gra w osobnej lidze względem rywali z Primera Division, mając 21 bramek i 17 asyst po 32 kolejkach. To ogólnie fatalny sezon dla napastników - drugi Benzema ma 17 trafień, a trzeci Suarez raptem 13 (tyle samo co Moreno z Villarreal). Atletico zdobyło dotychczas tylko 41 bramek, z czego dziewięć Alvaro Morata. Dziś Simeone nie skorzysta z usług kontuzjowanych Hermoso i Vrlsajko oraz zawieszonych Koke i Savicia. Przed Oblakiem zagrają zatem Arias, Felipe, Gimenez i Lodi. W drugiej linii Herrera, Thomas i Saul, a w ataku (ustawienie 4-3-3-) Llorente, Diego Costa i nieco zapomniany Joao Felix (20-latek zdobył tylko sześć bramek w tym sezonie). Barca pozostaje faworytem tego starcia, ale nie spodziewajmy się gradu bramek - w ostatnich 11 meczach obu drużyn na Camp Nou tylko raz padły więcej niż trzy.
FC Barcelona - Atletico Madryt, Camp Nou, 30.06.2020 godz.22:00
Sędziuje: Hernandez Hernandez
Transmisja: Eleven Sports 1