Raptem po trzech dniach FC Barcelona wraca do jednego z najpiękniejszych miast Barcelony i Europy - Sewilli. Barca grała już w tym roku na stadionie La Cartuja, w minioną niedzielę na Benito Villamarin, a teraz przenosimy się najbliżej pięknego centrum, wyjątkowej katedry i ogrodów Alkazar, na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Tu swoje mecze od ponad 60 lat rozgrywa Sevilla FC. Dziś podejmie Barcelonę w ramach pierwszego meczu półfinałowego Copa del Rey 20/21. Startujemy o 21:00.
Dotychczas w Pucharze Króla o awansie rozstrzygało pojedyncze spotkanie, ale podobnie jak przed rokiem w półfinale mamy dwumecz. Jutro Athletic Bilbao podejmie Levante, rewanże zaplanowano na 3-4 marca, a finał odbędzie się 18 kwietnia na La Cartuja. Dziś w Sewilli spotkają się dwie drużyny będące w wielkiej formie. Sevilla wygrała siedem meczów z rzędu we wszystkich rozgrywkach, jest na czwartym miejscu tabeli z raptem punktem straty do Barcelony. Andaluzyjczycy szykują się również do meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund, który zostanie rozegrany już za tydzień. Barca z kolei od czasu porażek z Cadiz i Juventusem na początku grudnia zremisowała z Valencią i Eibar, ale oprócz tego wygrała wszystkie pozostałe mecze ligowe. Do tego doszedł udział w Superpucharze Hiszpanii (porażka po dogrywce z Bilbao) i przejście trzech rund Copa del Rey, w tym dwukrotnie po dogrywce. Mimo tego podopieczni Koemana strzelają ostatnio mnóstwo goli w końcówkach meczów i póki co nie dają oznak zmęczenia, choć borykają się z problemami zdrowotnymi.
Araujo, Dest, Pique, Sergi Roberto, Pjanić, Coutinho, Fati i Braithwaite to piłkarze, którzy nie mogą wystąpić w dzisiejszym meczu. Oznacza to, że jedynymi zdrowymi obrońcami w kadrze są: Mingueza, Umtiti, Lenglet, Alba i Firpo, więc pierwsza czwórka zapewne zacznie mecz w wyjściowym składzie. Ostatnio nawet w Copa del Rey bronił Ter Stegen, więc Neto chyba musi pogodzić się z obejrzeniem meczu z ławki rezerwowych. W pomocy w zasadzie muszą zagrać Busquets i de Jong, przed którymi zapewne zobaczymy Pedriego (alternatywą jest Puig). W ataku wszystkie znaki wskazują na tridente Messi - Griezmann - Dembele. Barca w sobotę gra domowy mecz z Alaves, szesnastym zespołem La Liga, tam na pewno zobaczymy rotacje, wszak już za sześć dni wielki mecz z PSG w Lidze Mistrzów. Sevilla też nie jest w pełni sił - Julen Lopetegui nie może skorzystać z Acunii, Navasa, Ocamposa i Oscara. Wszystko wskazuje na to, że na boisku zobaczymy z kolei Ivana Rakiticia, kluczowego zawodnika środka pola Sevilli w tym sezonie.
Mecze z Sevillą zawsze elektryzują kibiców Barcelony. Gospodarze co kilka lat są w stanie ograć Blaugranę, ostatnio właśnie w Pucharze Króla w 2019 roku (w rewanżu Barcelona zrobiła wspaniałą remontadę 6:1). W czerwcu minionego roku było smutne 0:0 w lidze, ale w poprzednich latach nigdy goli na Sanchez Pizjuan nie brakowało. 2019 to niezapomniany hat-trick Messiego, który jeszcze w doliczonym czasie wypuścił Luisa Suareza i Barca wygrała 2:4. Sevillę ograły w tym sezonie na jej boisku Eibar, Chelsea i Real Madryt, ale od końca grudnia zwyciężyła w pięciu meczach z rzędu. Barca z kolei jest ostatnio niesamowita na wyjazdach, które w minionych latach były prawdziwą bolączką "Dumy Katalonii". Zapowiada się nam dzisiaj wielkie partidazo i jedynym zgrzytem jest tu osoba arbitra, którym będzie nie kto inny jak nasz "ulubieniec" - Mateu Lahoz...
Sevilla FC - FC Barcelona, Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, 13.02.2021 godz.21:00
Sędziuje: Mateu Lahoz