W zeszłym roku Barcelona zanotowała straty na poziomie 97 milionów euro, a w tym przewiduje się, że wzrosną one do 200 milionów. Latem Katalończycy mogli podreperować budżet sprzedając swoje trzy perły.
Ansu Fati był po pierwszym sezonie w pierwszej drużynie i był jedynym pozytywnym aspektem minionych rozgrywek. Eksplozja talentu napastnika nie przeszła niezauważona. Manchester United oferował za niego 150 milionów, ale ówczesny prezydent Josep Maria Bartomeu wiedział, że wychowanek jest przyszłością klubu, i odrzucił propozycję.
Barcelona identycznie postąpiła z Pedrim i Trincão, którzy nie rozegrali jeszcze wtedy ani jednego meczu w Dumie Katalonii. Po dobrych występach w Las Palmas i Bradze zawodnicy wzbudzili zainteresowanie innych drużyn, dzięki czemu Barça mogła sporo zarobić na ich sprzedaży.
Jeśli chodzi o Pedriego, Bayern Monachium zaoferował za niego 40 milionów euro. Barcelona zapłaciła Las Palmas pięć milionów, ale kwota może wzrosnąć z powodu zmiennych.
W przypadku Trincão Jorge Mendes, który pomógł w transferze portugalskiego gracza, poinformował Barcelonę, że ma za niego ofertę opiewającą na 60 milionów euro, czyli dwa razy więcej, niż zapłacili Katalończycy.
Mimo kryzysu finansowego Barcelona wiedziała, że zawodnicy będą bazą dla przyszłej drużyny, i odrzuciła wszystkie oferty. Klub czeka na powrót Ansu Fatiego, ale w tym czasie Pedri zdołał wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie, a Trincão notuje coraz lepsze występy i stał się dla Koemana poważną alternatywą w ataku.