Ansu Fati był bohaterem wczorajszego popołudnia, kiedy to Barcelona pokonała 3-0 Levante w spotkaniu 7. kolejki Primera Division. Po 323 dniach poza boiskiem i czterech operacjach młody napastnik Barçy pojawił się znowu na murawie i tym razem miało to miejsce w koszulce z numerem "10". Nowa nadzieja FC Barcelony przejęła bowiem "dychę" po najlepszym zawodniku w historii klubu, czyli Leo Messim. Nie wpłynęło to jednak na Ansu w żaden sposób negatywnie a po jego grze nie było widać spoczywającej na nim presji ani sporych oczekiwań odnośnie jego występu po prawie rocznej rozłące z futbolem. Fati spędził na boisku 13 minut - dziewięć plus cztery doliczone przez sędziego do regulaminowego czasu gry.
Statystyki indywidualne zawodnika hiszpańsko-gwinejskiego pochodzenia naprawdę robią spore wrażenie. Przez kilkanaście minut swojego występu na Camp Nou młodemu piłkarzowi udało się oddać jeden strzał, który od razu zakończył się zdobyciem gola. Ponadto został raz sfaulowany, stworzył szansę na zdobycie bramki, zaliczył jeden udany drybling, miał 100% skuteczność podań i tylko raz stracił piłkę. Z jego udziałem doszło także do mocno kontrowersyjnej sytuacji, kiedy to Ansu najprawdopodobniej został sfaulowany w polu karnym, jednak arbiter spotkania nie wskazał wówczas na jedenasty metr. Po zakończeniu meczu młody piłkarz świętował swój niezwykle udany powrót na boisko razem z rodziną oraz bliskimi.
Już w swojej pierwszej akcji podczas wczorajszego pojedynku "Blaugrany" z Levante, Fati imponował pozytywną bezczelnością i od razu wywalczył rzut rożny. Kilka minut później był z kolei bliski wywalczenia jedenastki, aż w końcu dopiął swego oddając strzał z krawędzi pola karnego, który zakończył się trzecią tego dnia bramką dla gospodarzy. Podsumowując, statystyki indywidualne Ansu Fatiego właściwie nie mogły być lepsze, biorąc pod uwagę fakt, że spędził na boisku zaledwie kilkanaście minut.