FC Barcelona przedstawiła dzisiaj wyniki dochodzenia Forensic. Klub wskazał trzy wielkie obszary, w których zarząd Josepa Marii Bartomeu mógł popełnić przestępstwo. Chodzi o zbyt wysokie prowizje, ukrywanie prawdziwych kosztów transferów i zapłacenie za uciszenie możliwych oskarżeń przeciwko klubowi.
Nie podano zbyt wielu nowości w porównaniu do tego, co było już wiadomo, nie padły też nazwiska konkretnych spraw. Można się domyśleć, że chodził o prowizje za transfer Malcoma, pieniądze przekazane André Cury’emu i kancelarii prawniczej, która zajmowała się przybyciem Griezmanna, zapłatę 1,6 mln euro CE Laietà za możliwe niedogodności mające związek z wyburzeniem Mini Estadi czy 15 mln euro Atlético Madryt za prawo pierwokupu graczy.
Jeśli chodzi o zapłaty dziennikarzom, Laporta przyznał, że miały one miejsce, ale nie jest to najważniejszy temat. Prezydent mówił o tym, że poprzedni zarząd unikał wewnętrznych kontroli, a dług, który się wytworzył, nie był omówiony na zgromadzeniu. Nie kontrolowano wydatków na pensje i nie były to pojedyncze przypadki, tylko sposób działania.
Prezydent nie chciał nikogo oskarżać i powiedział: „To prokuratura określi winnych. Nie jesteśmy policją czy sędziami i nikomu nie życzę źle. Socios mają prawo wiedzieć, jakie działania doprowadziły klub do ruiny. Gdybyśmy chcieli kogoś pozwać, chociaż nie myślimy, że to najlepszy pomysł, bo to dużo kosztuje i trwa siedem lat, sensowne byłoby skontaktowanie się z poprzednim zarządem. Teraz jednak musi to zrobić prokuratura. My mówimy o faktach”.
Laporta wyjaśnił, że przeprowadzono operacje o wątpliwej opłacalności i odkryto płatności, które mogą świadczyć o nielegalnym wzbogaceniu się.
Oprócz Laporty wypowiedzieli się też Eduard Romeu, wiceprezydent ds. finansowych, i Jaume Campaner, ekspert od prawa finansowego, który przyznał, że klub nie może podać zbyt wielu szczegółów, ponieważ mówi się o przedmiotach dochodzenia.
To Campaner wymienił obszary, w których mogło dojść do przestępstwa: „Pierwszym blokiem są wynagrodzenia dla pośredników. Wykryto nawet 33% prowizje, pojawiają się osoby trzecie, które otrzymały dziesięć mln za już zamknięte operacje, płacono też zagranicznemu pośrednikowi za jego luksusy pod przykrywką obserwatora, chociaż nie pojawił się żaden jego raport”.
„Kolejny blok dotyczy prawników, którzy pobrali dwa miliony euro za umowy czy siedem milionów za domniemane działania przy transferze jednego z graczy. Zawyżono też ceny zawodników”.
„Zapłacono też 15 mln euro innej drużynie, które przedstawiono jako prawo do pierwokupu młodych zawodników, kiedy w rzeczywistości chodziło o to, żeby nie oskarżono klubu”, dodał.