Spodziewano się wielu ruchów w ostatnich godzinach okienka w Barcelonie i tak też się stało. Duma Katalonii ogłosiła przybycie João Félixa w ramach wypożyczenia z Atlético Madryt. Klub nie ma opcji wykupu.
Portugalczyk podpisał kontrakt z jedyną drużyną, w której chciał grać, jak sam powiedział na początku letniego okienka: "Chciałbym grać dla Barçy. To zawsze był mój pierwszy wybór i chciałbym dołączyć do Barcelony. To było moje marzenie odkąd byłem dzieckiem. To będzie spełnienie marzeń”.
Było to również życzenie zarządu, który od kilku sezonów szukał sposobu na jego sprowadzenie. Kluczowa dla sfinalizowania operacji okazała się sytuacja, w jakiej znajdował się w Atleti, gdzie od początku sezonu nie rozegrał ani minuty.
João już w styczniu odszedł na wypożyczenie do Chelsea, z którą dokończył sezon 2022-23. W Londynie doświadczył wszystkiego. W zespole będącym w trakcie przebudowy nie był w stanie rozwinąć swojego talentu, czego oczekuje się od niego w Barcelonie.
Portugalczyk będzie miał dużą konkurencję w ofensywie, ale u Xaviego Hernándeza spróbuje pokazać, dlaczego madrytczycy zapłacili za niego Benfice ponad 120 mln.
W piątek rano, w ostatnich godzinach okienka, Félix nie trenował z Atleti z "powodów osobistych", co coraz bardziej zbliżało go do Barcelony. Udało mu się spełnić marzenie.