Wiele emocji w FC Barcelonie po tym, jak dowiedziano się o poważnej kontuzji kolana Gaviego. Smutek, jaki panuje w katalońskim klubie, nie przeszkadza jednocześnie w wielkim oburzeniu na hiszpańską federację i trenera Luisa de la Fuente za zarządzanie minutami andaluzyjskiego pomocnika, który w oczekiwaniu na oficjalne potwierdzenie opuści praktycznie resztę sezonu.
Barça z niedowierzaniem patrzyła na niedzielne wydarzenia. Jeszcze kilka dni temu klub był przekonany, że zamknął najbardziej skomplikowany okres sezonu pod względem kontuzji i postrzegał obecną przerwę reprezentacyjną jako dobrą okazję do rozpoczęcia od zera. Nic bardziej mylnego. Gavi doznał kontuzji kolana w meczu z Gruzją i uruchomił alarm, który później się potwierdził: zawodnik, który przybył do Barcelony we wczesnych godzinach porannych, będzie wyłączony z gry praktycznie przez cały sezon.
Klub rozumie, że w tych wydarzeniach zawsze jest punkt nieszczęścia, niekontrolowane czynniki. Jednak gniew i oburzenie wynikają z faktu, że uważają, iż Luis de la Fuente przyczynił się do zwiększenia szans na "tragedię". Źródła klubowe zwracają uwagę, że na ławce trener miał świeższych zawodników, którzy mogli dostać minuty w mało istotnym pod względem punktowym meczu.
Na temat Gaviego, który u de la Fuente zagrał we wszystkich 10 meczach drużyny narodowej, trener reprezentacji dokonał w ostatnich godzinach refleksji, która nie spodobała się w katalońskim klubie. "Dobrzy piłkarze nigdy nie odpoczywają", przyznał selekcjoner, nie biorąc pod uwagę, jak napięty jest obecnie terminarz.
Barça otrzyma rekompensatę finansową za poważną kontuzję Gaviego, ale to dalekie od pocieszenia. W ostatnich meczach Andaluzyjczyk radził sobie wspaniale. Teraz, gdy Pedri i Frenkie de Jong w końcu wrócili, nieobecność gracza z Los Palacios jest kolejnym poważnym ciosem.