Pod koniec marca Barcelona wygrała na wyjeździe 0-1 z Las Palmas. W spotkaniu nie uznano bramki Raphinhii w pierwszej połowie, a akcja wywołała wiele kontrowersji po decyzji podjętej przez sędziego.
Sędzia VAR podjął tę decyzję w oparciu o zasadę pozycji spalonej, którą zreformowano kilka sezonów temu po finale Ligi Narodów między Hiszpanią a Francją. Uznano wtedy bramkę Mbappé po wybiciu Erica Garcíi. Wniosek był taki, że jeśli wybicie jest kontrolowane (zawodnik może kontrolować piłkę), to pozycja spalona zawodnika otrzymującego piłkę traci wartość. Wszystko, co jest sytuacją wymuszoną, w której gracz nie ma kontroli nad piłką, jest uważane za ofsajd. I to właśnie uznał Eduardo Prieto Iglesias po obejrzeniu gry z pokoju VOR i przekazał Busquetsowi Ferrerowi.
Akcja została przeanalizowana przez Komitet Techniczny Sędziów (CTA) podczas seminarium z udziałem wszystkich członków. Uznano, że bramka była legalna i powinna zostać uznana.
Wyjaśnienie jest bardzo proste. Musimy zaczyąć od tego, że Raphinha znajduje się na spalonym, ale nie uczestniczy w akcji. W przeciwieństwie do tego, co wydarzyło się w finale Ligi Narodów, piłka została posłana w pole, gdzie walczą o nią obrońca Las Palmas Coco i Lewandowski. Następnie obaj będą spierać się o piłkę. Nie jest to podanie, które ma trafić do Raphinhii i które Coco niekontrolowanie wybija, jak to miało miejsce w przypadku Erica Garcii w finale Ligi Narodów.
Jeśli obrońca Las Palmas nie ma kontroli nad piłką, to jest to konsekwencja jego walki o futbolówkę z napastnikiem Blaugrany. Ale zarówno Coco, jak i Lewandowski chcą zagrać piłkę. Piłka trafiająca pod nogi Raphinhii to druga akcja, która nie ma nic wspólnego z początkową pozycją spalonego.
Stanowisko CTA popiera również sama UEFA. Ta analiza kolektywu sędziowskiego została przeprowadzona w celu zapewnienia, że jeśli podobna akcja się powtórzy, bramka zostanie uznana za prawidłową.