Iñigo Martínez stał się na początku sezonu nie tylko liderem obrony pod względem doświadczenia, temperamentu i zaangażowania, ale także Barçy. Nie ma to nic wspólnego z jego sytuacją sprzed roku, kiedy na debiut musiał czekać cztery mecze, ponieważ nie został zarejestrowany. Kontuzje Araujo i Christensena oraz młodość drużyny, wypełnionej zawodnikami młodzieżowymi, sprawiły, że u Hansiego Flicka stał się punktem odniesienia od samego momentu przybycia trenera do klubu.
Baskijski środkowy obrońca rozgrywa obecnie swój drugi sezon w FC Barcelonie. 5 lipca 2023 roku podpisał kontrakt na dwa sezony plus jeden opcjonalny z klauzulą wypowiedzenia w wysokości 400 milionów euro. Ten trzeci sezon, którego klub nie ujawnił, gdy ogłosił jego przybycie, będzie możliwy tylko wtedy, gdy spełni wymóg rozegrania 60% meczów z minimum 45 minutami.
Przedłużenie będzie automatyczne, a także będzie podlegać najnowszemu postanowieniu, które klub zawarł w regulaminie szatni. Procent opiera się na całkowitej liczbie meczów drużyny, a nie na liczbie meczów, w których jest dostępny dla trenera, jak miało to miejsce dwa sezony temu.
Jeśli nie osiągnie tych liczb, ale jego forma będzie się utrzymywać, klub może zaproponować bezpośrednie przedłużenie umowy. Iñigo Martínez ma doskonały początek sezonu. Obrońca wykorzystał nieobecność ważnych graczy, takich jak Araujo i Christensen, aby ugruntować swoją pozycję na środku obrony obok Paua Cubarsíego, który jest od niego młodszy o 16 lat.
W czterech meczach La Ligi był starterem, wypełniając wszystkie minuty i pozostawiając za sobą niepewność związaną z brakiem rejestracji. Mediacja Flicka, który poprosił klub o zrobienie wszystkiego, aby mieć go dostępnego, podniosła go do kategorii stałego gracza ze względu na jego dojrzałość, dobre ustawienie i wyprowadzanie piłki. Dla niemieckiego trenera jest przykładem, nawet na treningach.