Nazwisko Rafaela Leão już od jakiegoś czasu łączone jest z Barçą. Powszechnie wiadomo, że prezydent katalońskich gigantów, Joan Laporta, jest wielkim wielbicielem portugalskiego napastnika. Zawodnik Milanu jest faworytem katalońskiego klubu, który wciąż poszukuje napastnika na pozycję lewoskrzydłowego. Leão to nazwisko, które jest brane pod uwagę ze względu na jego sprawdzony potencjał, ale w rzeczywistości trenerzy uważają, że być może inne nazwiska mogą wnieść więcej.
Wyceniany na 75 milionów euro przez Transfermarkt i z kontraktem do 2028 roku Leao nigdy nie był regularnym graczem, ale jego jakość i siła nie budzą wątpliwości. Co więcej, w ostatnich miesiącach zaliczył kilka efektownych występów, które potwierdzają jego umiejętność decydowania o losach meczu. Jego nazwisko generuje podekscytowanie, a w Barcelonie wiedzą, że podpisanie z nim kontraktu byłoby wielkim wydarzeniem.
Pewną rolę odgrywa również fakt, że agentem zawodnika jest Jorge Mendes, który reprezentuje również Lamine Yamala, Balde, Ansu Fatiego i innych graczy Barçy. Laporta i Mendes mają bardzo dobre relacje, co zawsze może grać na ich korzyść, jeśli chodzi o hipotetyczne negocjacje.
Do tego momentu sprawa wygląda dobrze... gdyby nie fakt, że gdy w grę wchodzą wszystkie kryteria sportowe, trenerzy uważają, że mogą istnieć inne nazwiska, które mogą wnieść więcej na lewym skrzydle. Jednym z aspektów omawianych wewnętrznie jest zaangażowanie w zadania defensywne. To znaczy, jeśli chodzi o pomoc bocznemu obrońcy.
Sztab szkoleniowy Barçy jest zachwycony Lamine Yamalem i uważa, że w wieku 17 lat jest już jednym z najlepszych zawodników na świecie. Faktem jest jednak, że natura Lamine jest znacznie bardziej ofensywna niż defensywna. Oznacza to, że są inni skrzydłowi, którzy bardziej przykładają się do obrony - mimo to gracz Rocafondy ciężko pracował przeciwko Athleticowi w Superpucharze. Mając na uwadze ten niuans na prawej stronie, trenerzy uważają, że dwóch skrzydłowych o tym samym „profilu” może zaszkodzić drużynie, jeśli chodzi o bieganie z tyłu.
Inną kwestią, która jest dobrze znana w Barcelonie, jest to, że Leão może robić różnicę, kiedy ma przestrzeń, ale bez niej, przeciwko zamkniętej i zorganizowanej obronie, jest mu znacznie trudniej.
Do lata jest jeszcze sporo czasu, a casting jest nadal otwarty. Oczywiste jest, że Leão jest jednym z kandydatów, ale rzeczywistość jest taka, że tylko ewentualny nacisk Joana Laporty może pchnąć Portugalczyka na szczyt listy życzeń. Po tym, oczywiście, musiałoby zostać osiągnięte porozumienie z mediolańczykami, których trudno byłoby zadowolić kwotą mniejszą niż 90 milionów euro, co jest bardzo wymagającą sumą.