Ansu Fati jest bardzo „poruszony” i rozczarowany sytuacją, przez którą przechodzi. Nie zagrał przeciwko Betisowi, mimo że rozgrzewał się, a drużyna potrzebował gola, aby wygrać mecz. Napastnik, który ma kontrakt do 2027 roku, już teraz zakłada, że będzie musiał odejść latem. Rozważał to podczas zimowego okienka transferowego, ale po rozmowie z Hansim Flickiem zdecydował się pozostać w drużynie, przekonany, że dostanie szansę na grę. Nie rozegrał jednak ani minuty od tych 28, które rozegrał w Barbastro w Copa del Rey 4 stycznia.
Kilka klubów pytało Ansu Fati o jego dostępność do przeprowadzki podczas zimowego okienka transferowego. Ajax, Borussia Dortmund, Porto - które ostatecznie zrezygnowało z powodu zmiany trenera - i Besiktas - z bardzo natarczywym Solksjaerem - próbowały przekonać „10” Barçy do zasilenia ich szeregów jako zimowe wzmocnienie.
Ostatecznie Ansu wolał pozostać w Barcelonie ze względu na trudność związaną z dołączeniem do klubu z całą presją bycia goleadorem, gdy ledwo grał w pierwszej części sezonu.
Teraz kilka zainteresowanych klubów zaczyna działać, a Ansu jest otwarty. Chce grać ponad wszystko i chce przejść do drużyny, w której trener w niego wierzy. Fati jest bardzo rozczarowany nawet niektórymi szczegółami, które nie zależą od Flicka, ale od klubu: na przykład w niektórych sesjach treningowych był najlepszy w ćwiczeniach na celność, ale potem zobaczył, jak w sieciach społecznościowych Barçy inni zostali wyróżnieni, a on nie został nawet wspomniany w tym kontekście.