Eric García stał się ważnym graczem w schematach Hansiego Flicka. Gracz z Martorell dostaje minuty w każdym meczu i ma zaufanie niemieckiego trenera, który przekonał go, aby nie odchodził ani latem, ani zimą. Jego gol przeciwko Benfice w rewanżu w Lizbonie jeszcze bardziej zamknął drzwi do odejścia Ericowi, który przyznaje w wywiadzie dla Barça One, że gra w Barcelonie nigdy nie była dla niego łatwa.
„Nie sądzę, bym kiedykolwiek miał tu łatwo, odkąd tu przybyłem. W zeszłym roku musiałem odejść i musiałem rozwijać się jako zawodnik, co moim zdaniem jest niezbędne dla każdego piłkarza. Po powrocie tutaj wiesz, że nie będzie łatwo, z nowym trenerem, a w okresie przedsezonowym nie było mnie tutaj, ale byłem na igrzyskach olimpijskich. Inni koledzy z drużyny byli tutaj i odbyli z nim presezon”, powiedział zawodnik z Martorell.
Pomimo tego, że nie dostaje tylu minut, ile by chciał, były gracz City jest zadowolony ze swoich występów: „Kiedy dostałem swoją szansę, myślę, że ją wykorzystałem i teraz to prawda, że jestem na dobrej pozycji. Na przemian zaczynam i wchodzę jako zmiennik. Wszyscy chcielibyśmy grać przez cały czas, ale właśnie dlatego jesteś w tym klubie z zawodnikami, którzy w tym sezonie udowadniają, że jesteśmy ważni”.
Eric wypowiedział się również na temat ostatniego meczu Barçy z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów: „Wiedzieliśmy, że grając u siebie ważne jest, aby osiągnąć dobry wynik. Oczywiście, kiedy strzelasz gola jako pierwszy, a potem trafiasz na 2:0, starasz się zamknąć rywalizację lub zostawić im małe szanse. Gramy u nich, co jest bardzo trudne, jak widzieliśmy w fazie grupowej, ale mamy dość korzystny wynik”.
24-latek przyznaje, że tryplet jest celem, do którego należy dążyć, ale koncentruje się na rozgrywaniu jednego meczu na raz: „Jesteśmy w kluczowym momencie sezonu i mamy mało kontuzji. Trener ma wszystkich na pokładzie i w każdym meczu możemy wnieść różne aspekty. Żyjemy we wszystkich trzech rozgrywkach, w Pucharze jesteśmy w finale, w lidze jesteśmy na uprzywilejowanej pozycji, zależy od nas, aby ją wygrać, a także w Lidze Mistrzów. Jest jeszcze rewanż i jesteśmy w półfinale. Możemy mówić o tryplecie, tak".
„Flick od początku pokładał dużą wiarę w młodych. Widać to, kiedy gramy. Było kilka meczów, w których patrzył na ławkę rezerwowych i wszyscy byliśmy młodzi. Myślę, że to świadczy o zaufaniu, jakim obdarzył nas trener. Jest bardzo otwartym i szczerym trenerem. Pozwala ci mówić przez cały czas i mówi ci, co myśli. W drużynie zaszła ogromna zmiana i w dużej mierze jest to jego zasługa”, powiedział wychowanek.
Jeśli chodzi o starcie z Leganés, obrońca dał jasno do zrozumienia, że nie będzie to łatwy przeciwnik: „Leganés pokonało nas tutaj w pierwszym meczu. Są to mecze pułapki i jeśli chcesz wygrać ligę, musisz je pokonać, a tym bardziej grając na wyjeździe, gdzie stawką jest wszystko, co mają. To bardzo poważny mecz".
Pomimo czteropunktowej przewagi Barçy w La Lidze, Eric García nie skreśla Atlético i Realu jako pretendentów do tytułu, choć przyznaje, że to przywilej móc zależeć od siebie: „W piłce nożnej wiele może się zdarzyć. Atlético z jednym meczem tygodniowo i składem, jaki mają, mogą być w walce. Jest też Real, ale jak powiedziałem, La Liga zależy od nas i to jest przywilej”.
O swoich 100 meczach i kolegach z drużyny: „Jestem zawodnikiem La Masii, musiałem odejść, ale powrót jest powodem do dumy. Myślę, że jestem pierwszym zawodnikiem, któremu zrobiono szpaler, aby wymierzyć karczycho za swoje 100 meczów, a Ferran to rozpoczął. Mówi się, że pewność siebie jest do bani. Znam go od wielu lat. Zaczynaliśmy w drużynie U17, potem podpisał kontrakt z City i byliśmy sąsiadami. Przyszedłem tutaj, a on podążył za mną. Mam również bardzo dobre relacje z Pedrim. Olmo również znałem wcześniej, podobnie jak Iñigo. Jesteśmy piątką domina”, zażartował Eric.
Eric García podał więcej szczegółów na temat niektórych swoich kolegów z drużyny: „Szczęsny to ktoś, kto wydaje się, że nigdy niczym się nie przejmuje, wydaje się nie być na treningu, ale on tam jest. Przyjeżdża i wszyscy wiemy, gdzie się udaje, nie jest to szatnia, a kiedy go potrzebujemy, wiemy, gdzie jest. Przygotowali dla niego miejsce, w którym może się wyciszyć. Ferran to drań, a Gavi to postać, którą warto przestudiować”, zażartował.
Otworzył się również na temat swojej ulubionej pozycji: „Uważam się za środkowego obrońcę. Zawsze dobrze jest móc grać na różnych pozycjach, w Gironie grałem również jako boczny obrońca w linii z trzema graczami. Míchel powiedział mi przeciwko Cádizowi, że będę grał tam tylko tego dnia i ostatecznie grałem tam przez cały sezon. Wiem, że środek pola nie jest moją pozycją, ale staram się pomagać drużynie i jeśli mogę coś stamtąd dać od siebie, to jestem zachwycony”.