Są w świecie futbolu takie przydomki stadionów, które wprost pokazują ewidentny związek piłki ze sztuką: "Piłkarska La Scala", "Teatr Marzeń", oraz te o bardziej religijnej symbolice: "Katedra", "Świątynia futbolu". Żadne z tych określeń nie pasuje do Santiago Bernabeu w Madrycie - to dla nas, kibiców Barcy, taki przybytek, w którym można się wręcz hedonistycznie zabawić aż przez 90 minut, ale można też skończyć z bólem głowy i odartym z godności. W niedzielne popołudnie znów przeżyjemy jeden z tych stanów, gdy po raz 262. oficjalnie, a 191. w ramach La Liga odbędzie się kolejne El Clascico. Gramy w niedzielę od 16:15.
Był 19 listopada 2005 gdy na Bernabeu rozegrano poniekąd założycielski mecz Barcy jaką znamy dziś. Mieliśmy wcześniej 2-1 z Milanem w grupie, wspaniałe 3-0 z Realem na Camp Nou, ale Barcelonie cały czas czegoś brakowało, upragnione mistrzostwo z 2005 roku było piękne, ale nie spełniało wszystkich ambicji klubu i kibiców. Wtedy, w ten listopadowy wieczór na Bernabeu Barca prowadzona przez magicznego Ronaldinho zagrała jak najlepszy zespół świata i kilka miesięcy później w Paryżu świętowała zdobycie podwójnej korony, rozpoczynając pasmo sukcesów, które z drobnymi przerwami trwa do dziś (12 mistrzostw Hiszpanii na 21 sezonów od rozgrywek 04/05!). Od tamtego meczu Barca przez 20 kolejnych lat wygrywała na Bernabeu aż 13 razy we wszystkich rozgrywkach! Nieprawdopodobna statystyka, dla porównania Real zanotował "raptem" 10 zwycięstw (jedno w pandemii na obiekcie treningowym) i trzy remisy (to pokazuje jak bezkompromisowe są te pojedynki). Przed rokiem mieliśmy niesamowite 0-4 gdy najpierw dominował Real, ale Mbappe aż ośmiokrotnie został złapany na spalonym, a w drugiej połowie Lewandowski ukłuł dwukrotnie, poprawił Yamal, a dzieło zwieńczył Raphinha. Niestety dwóch z nich jest obecnie kontuzjowanych i to drastycznie wpływa na szanse w meczu, którego Real, pomimo swoich problemów w defensywie, jest niewątpliwie faworytem.
Sytuacja kadrowa obu drużyn jest skrajnie odmienna. Real ma pokiereszowaną defensywę. W ostatnim meczu z Juventusem z powodu kontuzji nie grali Mendy, Rudiger, Alaba, Alexander-Arnold, Huijsen oraz Carvajal. Trzej pierwsi są całkowicie wykluczeni ze starcia z Barceloną, ale trzej kolejni mają się znaleźć w kadrze, z czego młody Huijsen nawet w wyjściowym składzie. Pozostali zdrowi obrońcy w kadrze Xabiego Alonso to Militao, Asencio, Fran Garcia i Carreras. Oznacza to, że przed Courtois zagrają: Valverde, Militao, Huijsen lub Asencio i Carreras. Pola manewru w przypadku urazów czy kartek nie ma praktycznie żadnego. Zupełnie inaczej ma się sytuacja w ofensywie, gdzie problemy miał tylko Dani Ceballos, który i tak by to spotkanie zaczął na ławce. Z powodu przesunięcia Valverde do obrony, w drugiej linii możemy się spodziewać francuskiego duetu Camavinga-Tchouameni oraz grającego świetny sezon Ardy Gulera. Trzy pozostałe miejsca są zarezerwowane dla Viniciusa, Bellinghama oraz Kyliana Mbappe. Istnieje jeszcze teoretyczny wariant z cofnięciem Bellinghama i wejściem do pierwszego składu Manstantuono kosztem Gulera. Rzuca się jednak w oczy głębia składu: jeśli nastoletni Argentyńczyk nie zagra od początku to z pewnością pojawi się na placu w drugiej połowie, a w roli jokera mogą też wystąpić Brahim czy Rodrygo.
Barca dla odmiany nie ma w zasadzie żadnych problemów w defensywie, ale ma je w każdej innej formacji. Kontuzjowani są - co wiemy od dłuższego czasu - Ter Stegen i Joan Garcia. Na bramce stanie Wojciech Szczęsny, a jego zmiennikiem będzie 19-letni Diego Kochen lub 18-letni Eder Aller, golkiperzy bez żadnego doświadczenia w dużym futbolu. Problemów nie ma na szczęście w obronie. Ostatnio pojawiły się doniesienia o absencji Kounde na dwóch treningach, ale to miała być tylko ostrożność w związku z lekkim stłuczeniem i Francuza wraz z Alejandro Balde na pewno zobaczymy na bokach obrony. Pewne miejsce na stoperze ma Cubarsi, a partnerować mu będzie Eric Garcia lub Ronald Araujo. Naturalnym zmiennikiem Balde jest Gerard Martin, a Kounde na prawej stronie może zastąpić Eric Garcia lub Araujo, który pokrywa też ewentualną potrzebę zmiany w środku. Na tym się jednak głębia i pozytywy dla Hansiego Flicka (i zastępującego go w niedzielę na ławce Marcusa Sorga) kończą. Gavi, Olmo, Raphinha i Lewandowski są poza kadrą na mecz z Realem, co ogranicza manewry w ofensywie do minimum. W dodatku z dolegliwościami w tym tygodniu zmagali się de Jong oraz Ferran Torres. Jak zatem zagra Barca w przednich dwóch liniach? Szczęśliwie możemy po raz kolejny rozpocząć ustalanie pomocy od Pedriego, który w tym sezonie rozpoczynał w pierwszym składzie każdy mecz, ale jest też dość regularnie zmieniany. Obok niego spodziewamy się de Jonga i Fermina. Casado jest opcją w przypadku konieczności przesunięcia Fermina do ataku. Ta może wystąpić jeśli Ferran nie będzie jednak gotowy od pierwszej minuty lub zejdzie w drugiej połowie. Skrzydła obsadzą oczywiście Lamine Yamal i Marcus Rashford i miejmy nadzieję, że mają zdrowie na 90 minut intensywnego biegania. Jedyną realną opcją z ławki jest Roony Bardghji, poza tym w kadrze znajdą się sami nastolatkowie z La Masii.
W niedzielę na Bernabeu spotkają się dwie najlepsze ofensywy La Liga. Barca ma 24 gole w 9 meczach (7 zwycięstw, remis i porażka), Real strzelił 20 bramek (osiem zwycięstw i porażka). "Królewskich" to wygranych prowadzi duet Mbappe (10 goli w samej Primera Division, do tego dwie asysty) - Vinicius (pięć goli i cztery asysty). W przypadku Barcelony Ferran i Lewandowski strzelili po cztery bramki, reszta mniej, ale zasadniczo trafienia rozkładają się na większą liczbę piłkarzy. Naturalnie ten mecz reklamowany jest jako bezpośredni pojedynek Mbappe i Yamala - dotychczas Francuz i Hiszpan mierzyli się ośmiokrotnie (w klubie i reprezentacji) i aż siedem razy wygrywał Lamine, w tym cztery razy z rzędu z Barceloną w poprzednim sezonie. W ostatnich latach w obu drużynach nastąpiła zmiana pokoleniowa i przez wiele lat nieosiągalne będą rekordy bramek czy występów w Klasykach. Leo Messi strzelił Realowi 26 goli, a di Stefano oraz Cristiano Ronaldo 18 Barcelonie. Busquets wystąpił w Klasykach aż 48 razy (!), a Messi i Sergio Ramos 45. Victor Valdes ma siedem czystych kont, a Zubizarreta, Paco Buyo, Ter Stegen oraz Casillas - sześć. Messi ma 14 asyst, a Ramos 22 żółte i aż pięć czerwonych kartek. Yamal jest najmłodszym uczestnikiem i strzelcem gola w El Clasico i to osiągnięcie akurat trudno będzie przebić.
Do niedzielnego meczu zasiądziemy z pewnością pełni obaw ze względu na ewidentny kryzys formy fizycznej piłkarzy Barcy. Na tym etapie sezonu nie widać tego, że to piłkarze Realu do połowy lipca grali w amerykańskim upale klubowy mundial, a zawodnicy Blaugrany po dwóch miesiącach wakacji mogli się spokojnie przygotować do nowego sezonu. Czy te przygotowania nie poszły zgodnie z planem? A może szczyt formy ma dopiero nadejść? Ten mecz da nam sporo odpowiedzi i choć jego stawką jest pozycja lidera to do ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze daleko i będzie wiele miesięcy na odrabianie strat dla jednych i drugich. Historia El Clasico pokazała nam, że przedmeczowe zapowiedzi spełniają się rzadko, w meczach jest pełno kontrowersji i punktów zwrotnych, a o końcowym wyniku potrafią decydować gole w ostatnich minutach. Pozostaje nam mieć jedynie nadzieję, że w cieniu pozostaną sędziowie, zarówno ci boiskowi jak i od VAR, święto futbolu jakim jest Klasyk nie powinno być naznaczone przez decyzje arbitrów, o których było tak głośno w poprzednim sezonie. Lamine Yamal dość niepotrzebnie zaczepiał Real przed tym meczem, ale jeśli ma udowodnić swoją pewność siebie na murawie to niech to zrobi. Świat patrzy.
Real Madryt - FC Barcelona, Estadio Santiago Bernabeu, 26.10.2025 godz.16:15
Sędziuje: Soto Grado










