Barca odwiedza dziś królestwo czekolady w poszukiwaniu kolejnych punktów w fazie ligowej Champions League. Awans do najlepszej 24-ki jest w zasadzie pewny, ale dla nas walka toczy się o czołową ósemkę i zwolnienie z lutowych baraży. W tym celu będzie potrzebne około 15 punktów, co oznacza, że trzeba wygrywać takie mecze jak ten w Belgii. Pierwszy gwizdek w Brugii o 21:00.
W zeszłym sezonie PSG czy Manchester City bardzo długo drżały o awans do dalszego etapu rozgrywek, ale teraz faworyci nie zawodzą. Bayern, Arsenal czy Inter są już jedną nogą w czołowej ósemce, a PSG, Real, Liverpool, Dortmund czy City też mają chrapkę na te miejsca. Przed Barceloną dwa kluczowe wyjazdy - do Brugii i Londynu na mecz z Chelsea. Komplet punktów da gigantyczny komfort przed starciami z Eintrachtem (u siebie), Slavią (w Pradze) i Kopenhagą (u siebie), których Barca będzie zdecydowanym faworytem. Jest o co grać - stawką jest luźniejszy luty, możliwość potrenowania i przygotowania formy na decydującą część sezonu, a także rozstawienie w losowaniu 1/8 finału (jeśli Barca nie załapie się do ósemki to w zasadzie pewne jest, że w ewentualnej 1/8 zagra z jakąś potęgą). Dzisiejsi rywale zaczęli tegoroczne rozgrywki od 4-1 z Monaco, później przegrali wyjazdy w Bergamo i Monachium, ale nadal liczą się w walce o top24, co sprawia, że nie będzie to łatwy mecz.
Ter Stegen, Joan Garcia, Christensen, Pedri, Gavi i Raphinha to długa lista nieobecnych po stronie Blaugrany. Jaki skład wystawi zatem Hansi Flick? W bramce stanie oczywiście Szczęsny. W obronie mamy największe pole manewru, ale chyba skończy się klasycznym ustawieniem Kounde-Araujo-Cubarsi-Balde. W środku pola wystąpią de Jong, Casado i Fermin, a Olmo wejdzie z ławki w drugiej połowie. W ataku w zasadzie pewniakami są Yamal, Ferran i Rashford. Po przerwie na pewno zobaczymy na boisku Lewandowskiego, a ponieważ częściej zmieniany ma być Yamal to swoje minuty powinien też dostać Bardghji - będzie ich tym więcej im lepszy wynik osiągnie Barca po godzinie czy 75 minutach gry.
Obie drużyny czterokrotnie spotkały się w europejskich pucharach na przełomie wieków. W listopadzie 2000 roku w Brugii było 0-2 dla gości w 1/16 finału Pucharu UEFA. W rewanżu na Camp Nou padł remis 1-1, a Barca tamten sezon zakończyła w półfinale porażką z Liverpoolem, który następnie wygrał pamiętny finał z Alaves. We wrześniu 2002 roku Blaugrana wygrała 3-2 u siebie w fazie grupowej Ligi Mistrzów (gole Luisa Enrique, Mendiety i Savioli jeszcze w pierwszej połowie), a w rewanżu zwyciężyła 0-1 po bramce Riquelme. Debiut w Brugii zaliczył 18-letni wówczas Don Andres Iniesta. Jego duchowy spadkobierca, Pedri, jest niestety kontuzjowany i zobaczymy go na boisku najwcześniej w grudniu.
Barca w tym sezonie w każdym meczu wyjazdowym strzela bramkę, ale też nie licząc ligowej inauguracji na Majorce (okraszonej dwiema czerwonymi kartkami gospodarzy) zawsze coś traci i defensywa to coś, nad czym Hansi Flick musi popracować jeśli chce w 2026 dołożyć do prywatnej i klubowej gabloty jakieś trofea. Paradoksalnie dużo większe problemy kadrowe są w ofensywie, ale tam nie ma większego problemu ze strzelaniem kolejnych bramek i w dodatku rozkładają się one na wielu różnych piłkarzy, co jest oczywiście bardzo dobre. Zasiadamy do dzisiejszego meczu raczej spokojni o wynik, z nadziejami na kilka goli, dobrą grę i brak kontuzji. Za cztery dni wyjazd do Vigo, a później ostatnia w tym roku przerwa reprezentacyjna.
Club Brugge - FC Barcelona, Jan Breydel Stadium, 05.11.2025 godz.21:00
Sędziuje: Anthony Taylor








