Bez Messiego i Ronaldo.
Bez Guardioli i Mourinho.
Bez Puyola i Ramosa.
Bez Iniesty i Gutiego.
Bez Valdesa i Casillasa.
Bez Oleguera i Pavona.
Wciąż jest to Klasyk, na który czekamy i którego wypatrujemy od momentu opublikowania ligowego terminarza. Wciąż jest to mecz, który przyciąga. Magnetyzuje. Szesnasty dzień października dwa tysiące dwudziestego drugiego roku. Madryt. Estadio Santiago Bernabeu. "Królewski" Real Madryt podejmuje FC Barcelonę o szesnastej piętnaście.
Młodsi kibice mogą nie dowierzać, że przez dekady wielkim atutem tych pojedynków była przewaga własnego boiska. Tymczasem w samej tylko lidze w ostatnich 10 Klasykach na Camp Nou Barca wygrała trzy razy, a w dziesięciu meczach na Bernabeu Real... cztery. Co tu dużo mówić, jeszcze niedawno Barcelona potrafiła wygrać na stadionie Realu cztery razy z rzędu. Ciężko powiedzieć z czego to wynika, ale gospodarze mają w ostatnich latach pod górkę, czego najlepszym przykładem jest zeszły sezon, gdy Real wygrał na Camp Nou 1-2 (Aguero strzelił honorowego gola praktycznie w ostatniej akcji meczu), a jedna z najsłabszych ekip Barcelony ostatniego ćwierćwiecza skompromitowała Los Blancos 0-4 i był to najmniejszy wymiar kary w marcowym rewanżu.
Pewną niewiadomą są składy obu ekip. Pewne jest jedno: w kadrze Realu zabrakło miejsca dla Thibaut Courtois, który wciąż zmaga się z rwą kulszową. Między słupkami stanie zatem Ukrainiec Łunin. W obronie Carvajal, Militao, Alaba oraz Mendy. W drugiej linii najpewniej Kroos, Valverde, Modrić oraz Tchouameni. Z przodu szykuje się powrót Benzemy, któremu partnerować będzie bodaj najlepszy piłkarz "Królewskich" w pierwszej części sezonu, Vinicius. Kluczową informacją w przypadku Barcelony jest powrót Gerarda Pique na ławkę. Kounde jest zdrowy i zagra od pierwszej minuty. Przed Ter Stegenem zobaczymy również Balde (na prawej!), Erica Garcię oraz Jordiego Albę. W pomocy prawdopodobnie Busquets - Gavi - Pedri, choć oczywiście de Jong jest pierwszym do wejścia z ławki. Lewandowskiemu będą dogrywać Dembele i Raphinha. Obaj pod formą, ale czy Ansu Fati lub Ferran Torres grają lepiej? Niestety nie. Skrzydła to chyba największa obecnie bolączka Xaviego.
Dwie najlepsze drużyny Hiszpanii podchodzą do tego meczu w różnych nastrojach. Real tylko zremisował z Szachtarem w Warszawie, ale przybliżył się do wygrania grupy Ligi Mistrzów. Barca zremisowała z Interem i jest jedną nogą za burtą tych rozgrywek. Fala krytyki spadła na kapitanów Blaugrany, a jedynym jasnym światłem wydaje się być Lewandowski, który nie przestaje strzelać. Blaugrana w lidze imponuje również żelazną defensywą i tylko jednym straconym golem.
Jaki to będzie mecz? Znając życie Real siądzie mocno od początku, ale jeśli Barcelona to przetrzyma to na pewno dostanie swoje szanse. Lewandowski wie jak strzelać Madrytowi, musi tylko zostać dobrze obsłużony. Gospodarze będą chcieli wykorzystać problemy w defensywie gości, ale sami wystawią do gry rezerwowego bramkarza. Spodziewajmy się niespodziewanego, wynik niesposób jest przewidzieć, wydarzyć może się dosłownie wszystko. Przede wszystkim jednak liczymy na świetne widowisko w te niedzielne popołudnie i utrzymanie przez Barcelonę lidera czyli minimum remis w Madrycie.
Real Madryt - FC Barcelona, Estadio Santiago Bernabeu, 16.10.2022 godz.16:15
Przewidywany skład RM: Łunin - Carvajal, Militao, Alaba, Mendy - Modrić, Tchouameni, Kroos, Valverde - Benzema, Vinicius
Przewidywany skład FCB: Ter Stegen - Balde, Kounde, Garcia, Alba - Gavi, Busquets, Pedri - Dembele, Lewandowski, Raphinha