Joan Laporta powiedział niedawno w wywiadzie dla Mundo Deportivo: "Ktokolwiek chce przyjść do Barçy, będzie musiał czekać do końca". I to właśnie robi Hansi Flick. Z Niemiec, w fizycznej odległości - nie informacyjnej - czeka na wieści z Barcelony, gdzie z każdym mijającym dniem wydaje się rosnąć prawdopodobieństwo, że Xavi Hernández pozostanie na ławce Barçy w przyszłym sezonie.
Podczas ostatnich wizyt w Barcelonie jego nowego agenta, Piniego Zahaviego, Blaugrana już przekazała za pośrednictwem Joana Laporty drogę, którą będzie podążał klub. Wiąże się to z niepodejmowaniem żadnych stanowczych decyzji, gdy drużyna wciąż jest w walce o tytuł. La Liga jest utopią, a Liga Mistrzów tylko marzeniem, ale rzeczywistość jest taka, że Barça jest w ćwierćfinale i cała uwaga skupia się na starciu z PSG.
W klubie już wiedzą, że Flick zwariował na punkcie przejęcia ławki Dumy Katalonii. Niemiec jest bardzo podekscytowany. Chce jak najszybciej wrócić na ławkę, pragnie to zrobić w wielkim zespole i, jeśli to możliwe, spróbować przygody poza ojczyzną. Innymi słowy, FC Barcelona pasuje do jego pragnień jak ulał. To właśnie przekazał Zahavi, który ma doskonałe relacje z prezydentem katalońskich gigantów.
Zanim Rafa Yuste czy sam Laporta powiedzieli publicznie, że spróbują przekonać Xaviego do cofnięcia decyzji o odejściu, Flick był już świadomy takiej możliwości. Barça chce zobaczyć, jak zakończy się sezon, zanim podejmie decyzję, w którą stronę pójść. W klubie również wiedzą, że Flick jest w stanie poczekać. Mimo zainteresowania ze strony innych drużyn, jego priorytetem jest oczekiwanie na moment, aż Barça będzie miała jasny plan działania.
Jednocześnie Flick pracuje też na wypadek, gdyby to on został wybrany. Nieformalnie. Oznacza to myślenie o taktycznych poprawkach, które mógłby wprowadzić i oczywiście śledzenie meczów katalońskiej drużyny. Starcie z PSG będzie kluczowe i wydaje się oczywiste, że im gorzej poradzi sobie Barça, tym lepiej dla Hansiego.