Mikel Merino nie przedłużył jeszcze kontraktu z Realem Sociedad i choć negocjacje trwają, rozwiązanie wciąż nie nadeszło. Kontakty między stronami istnieją, ale pomocnik spowalnia je lub nawet wstrzymuje na wypadek, gdyby zadzwoniła do niego Barça, która nie wykonała jeszcze żadnych ruchów w oczekiwaniu na decyzje Hansiego Flicka.
Pomocnik zdaje sobie sprawę z tego, że znajduje się na krótkiej liście Barçy, ale na razie Duma Katalonii nie wykonała telefonu, co budzi jego wątpliwości. Wie, że klub może wykonać jakiś gest i skupia się teraz na grze w Mistrzostwach Europy.
Przedłużenie kontraktu pomocnika Realu Sociedad, który dziś w południe wystąpił na konferencji prasowej z reprezentacją Hiszpanii, od jakiegoś czasu stoi w martwym punkcie. Umowa wygasa w 2025 roku, a Baskowie złożyli mu kilka ofert jej przedłużenia, ale bez żadnej odpowiedzi.
Merino skomentował w czasie konferencji prasowej zainteresowanie Barçy: "Od samego początku zawsze mówiłem, że wszelkie plotki na mój temat są pozytywne, ponieważ oznaczają, że Real Sociedad postępuje właściwie. Jeśli mają zawodników wzbudzających zainteresowanie, to dobrze. Ale znaczenie, jakie do tego przywiązuję, jest zerowe. Skupiam się na próbie wygrania Mistrzostw Europy, reszta to utrata koncentracji na głównym celu".
O rzekomych ofertach powiedział: "Zostawiam to w rękach mojego agenta, nie słucham plotek. Koledzy z drużyny mi dokuczają. Nie przywiązuję do tego wagi. Dopóki nie będzie czegoś ostatecznego, nie dadzą mi żadnych wiadomości".
Zawodnik może opóźnić swoją decyzję, choć będzie to również zależało od pozycji Realu Sociedad i tego, czy znajdą dla niego zastępstwo. Na razie Baskowie trzymają się 60 milionów z jego klauzuli odejścia.