Są takie miasta, ba - jest ich przecież mnóstwo i stanowią zdecydowaną większość - gdzie mecze derbowe są świętem, emocjonującą rywalizacją, na którą kibice czekają całe pół roku, zakreślając sobie daty na starcie sezonu. Napisać o derbach Barcelony, że to wyczekiwany mecz bo wiecie-rozumiecie, starcie dwóch drużyn z tego samego miasta, mógłby chyba tylko Michał Pol albo inny lekko odklejony od rzeczywistości tzw. ekspert telewizyjny w rodzaju Dariusza Wdowczyka. Dla klubu nie bez powodu nazywanego "Dumą Katalonii" nie ma nic przyjemnego w graniu z rywalem, którego największym sukcesem ostatnich lat było notoryczne obrażanie Shakiry i Pique. Nadszedł jednak ten czas by pomóc im trafić tam gdzie ich miejsce czyli do Segunda Division. Derby z Espanyolem w niedzielę o 16:15.
Różne nieszczęścia spotykają ludzi na całym świecie, choć w Europie jest ich niewątpliwie najmniej. Czuć się jednak Hiszpanem w stolicy Katalonii i z tej racji kibicować Espanyolowi to prawdziwy pech. W 2007 roku w 90. minucie meczu derbowego na Camp Nou nastąpiło pamiętne Tamudazo na 2-2, które pozbawiło Barcę tytułu. W lutym 2009 roku idącą po tryplet Barcę Guardioli niespodziewanie przyhamował dublet Ivana de la Penii, ale nie zmienił on biegu historii ani nawet tamtych rozgrywek. Był to jednocześnie ostatni mecz derbowy wygrany przez Espanyol w ramach Primera Division. W 2018 roku uciułali jeszcze 1-0 w pierwszym meczu ćwierćfinału Copa del Rey, ale w rewanżu przegrali 2-0 (pamiętny mecz gdy Pau Lopez deptał Leo Messiego) i odpadli. Od 2009 roku Espanyol jest przez Barcelonę gnojony raz po raz, z krótką przerwą w zeszłym sezonie, który "Papugi" spędziły na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy. Inna sprawa, że w ostatnich kilku derbach na stadionie Barcelony wyniki były niskie: 2-0, 1-0, 1-0, a nawet 1-1 w Sylwestra 2022 (pierwszy mecz po zakończeniu mundialu w Katarze). Teraz pora na spotkanie na stadionie, który był domem Espanyolu przez kilkanaście lat (tu Messi strzelał pamiętnego karnego w 102 minucie meczu we wrześniu 2008 roku), od 1997 do 2009 roku gdy niebiesko-biali wynieśli się pod miasto do Cornella El Prat.
Za Barceloną spektakularny październik z kompletem zwycięstw, ogromem bramek i cieszącą kibiców grą. Przed nami teraz intensywny tydzień: w niedzielę derby, w środę mecz w Belgradzie, a w kolejną niedzielę mecz w San Sebastian (po którym niestety kolejna przerwa reprezentacyjna). Hiszpańska prasa zgodnie donosi o planowanych rotacjach, mówi się nawet o występie Szczęsnego w meczu z Crveną, a Hansi Flick nie może korzystać z sześciu piłkarzy co jest paradoksalnie sytuacją dość komfortową. Araujo, Bernal, Christensen, Ter Stegen, Ferran i Eric Garcia na pewno nie zagrają w niedzielę, ale do tych nieobecności zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Czy podstawowa obrona w składzie Kounde-Cubarsi-Inigo-Balde zostanie naruszona? Praktycznie pewnym jest, że nie zagrają tak dwóch najbliższych spotkań, Hector Fort i Gerard Martin dostaną swoje szanse, ale nie wiadomo jeszcze w jakiej kolejności. W pomocy wreszcie jest konkurencja: Casado, Fermin, Pedri, de Jong, Olmo, a Gavi ma dostawać coraz więcej minut w drugich połowach. Najlepsze ofensywne trio w Europie: Yamal - Lewandowski - Raphinha niemal na pewno zacznie od początku mecz z Espanyolem i ten w San Sebastian, ale po drodze mogą się pojawić jakieś rotacje, a polski supersnajper na pewno będzie jednym z pierwszych do zmiany w przypadku wysokiego prowadzenia w którymś z meczów. Po kolejnej przerwie na kadrę mamy jeszcze osiem meczów do końca roku, więc trzeba tym umiejętnie zarządzać. Chyba jednak wszyscy jesteśmy spokojni o to, że Pan Trener Flick ma to rozplanowane, prawda?
FC Barcelona - RCD Espanyol, Estadi Olimpic, 03.11.2024 godz.16:15