Na kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego wciąż nie wiadomo, co się stanie z Matheusem Fernandesem, pomocnikiem Barçy, który po spędzeniu sześciu miesięcy na wypożyczeniu w Realu Valladolid został pozyskany z Palmeiras.
Brazylijczyk ma sporą konkurencję na pozycji pivota, na której mogą grać Busquets, Pjanić, de Jong, Aleñá i Riqui Puig, więc priorytetem Barçy jest jego wypożyczenie, aby mógł on dalej się rozwijać. Mimo że Ronald Koeman chce, aby zawodnik trafił do zespołu, w którym otrzymałby minuty, na które nie może liczyć na Camp Nou, trener dał jasno do zrozumienia, że Fernandes odejdzie na wypożyczenie tylko jeśli w nowej drużynie będzie miał zagwarantowane miejsce w pierwszym składzie. W przeciwnym razie Holender woli, ale pomocnik został w Barcelonie i w oczekiwaniu na szansę na grę uczył się od najlepszych.
Kilka klubów zainteresowało się wypożyczeniem gracza, który wciąż oficjalnie nie został zaprezentowany w Dumie Katalonii, ponieważ oczekuje się, że ostatecznie odejdzie on na wypożyczenie.
Z agentem pomocnika kontaktowały się drużyny z Niemiec, Szwajcarii, Portugalii i Francji, ale rozmowy szybko zostały przerwane, ponieważ w przypadku odejścia z Barçy Matheus Fernandes chce pozostać w Hiszpanii, aby przystosować się do gry w La Lidze. W czasie pobytu w Realu Valladolid z powodu problemów biurokratycznych i zakażenia koronawirusem zagrał tylko w trzech meczach i spędził na boisku 166 minut. Zaliczył jednak niezły występ w starciu z Atlético Madryt na Wanda Metropolitano.